NFL
Wcale nie Świątek. Sabalenka wciąż goni w rankingu. I co teraz?

Gdyby to Aryna Sabalenka i Iga Świątek rywalizowały w finale Australian Open, ich sobotnia potyczka miałaby dodatkową stawkę: pozycję liderki rankingu WTA. Tak się jednak nie stanie, zawodniczka z Raszyna w półfinale minimalnie przegrała z będącą od początku roku w znakomitej formie Madison Keys. Białorusinka może być więc pewna tego pierwszego miejsca w rankingu WTA przynajmniej na kilka kolejnych tygodni. Zupełnie inaczej wygląda jednak sytuacja na liście WTA Race.
Gdyby Aryna Sabalenka i Iga Świątek zameldowały się w finale Australian Open, po raz piąty w XXI wieku w kobiecym finale w Melbourne spotkałyby się dwie najwyżej rozstawione zawodniczki. Zarazem między sobą rozstrzygnęłyby, która z nich po tym turnieju zostanie liderką rankingu WTA. A przypomnijmy, w ostatnim notowaniu przed startem rywalizacji Białorusinka miała ponad 1,5 tysiąca punktów przewagi nad Polka. Przy czym ona broniła w Melbourne aż 2000, a Iga – zaledwie 130.
Dziś to już przeszłość, wiadomo, że w tym najważniejszym z rankingów 26-latka z Mińska wciąż będzie pierwsza. I to na pewno nie zmieni się do 24 lutego, a prawdopodobnie – znacznie dłużej. Możliwe, że aż do końca lata.Zupełnie inaczej wygląda jednak sytuacja w rankingu WTA Race, który oddaje dyspozycję tylko w tym sezonie, a on zaczął się cztery tygodnie temu. I tu Sabalenka pierwsza nie jest. I nie musi też by w sobotę. Choć jako jedyna wciąż jest niepokonana
