Ujawniamy plany Igi Świątek. Na horyzoncie rysuje się radykalny krok

Po porażce z Coco Gauff w półfinale w Madrycie Iga Świątek przyznała, że potrzebuje wolnego od tenisa. I odpoczynku w miejscu, w którym “nawet nie będzie widoku na korty”. Ta deklaracja, połączona z gorszą formą i trudnymi przeżyciami w życiu prywatnym, wzbudziła wiele pytań. Przede wszystkim o to, czy Polka wystąpi w turnieju WTA w Rzymie, który zaczyna się 9 maja. Jak udało nam się dowiedzieć, decyzja w tej sprawie została podjęta. Ale radykalne ruchy – łącznie z wycofaniami z wielkich turniejów – mogą zostać podjęte chwilę później.

Kilkadziesiąt minut po klęsce w półfinale turnieju w Madrycie Iga Świątek stanęła przed dziennikarzami i otwarcie przyznała, że potrzebuje kilku dni “off”, czyli bez tenisa. W rozmowie z Joanną Sakowicz-Kostecką z Canal+ dodała, że chce znaleźć takie miejsce, w którym nie będzie nawet widoku na korty, bo przez ostatnie dni myślała tylko o sporcie, ba – nawet w nocy śniły jej się kolejne mecze.

Na pytania o dokładny plan przygotowań do kolejnych turniejów – na mączce zostały już tylko dwa: WTA 1000 w Rzymie i wielkoszlemowy Roland Garros – Świątek odpowiedziała, że od tego jest zespół, a ona się po prostu podporządkuje.

Potem wszyscy dowiedzieliśmy się o kolejnym wydarzeniu w życiu Igi, które musiało wpłynąć na jej zmęczenie psychiczne – odejściu dziadka. Tuż przed turniejem w Madrycie Polka poleciała na jeden dzień do Polski, by wziąć udział w pogrzebie. A potem wróciła prosto na kort. Ona sama o tym dziennikarzom nie powiedziała, ale informacje podane przez jedno z francuskich kont potwierdziła oficerka prasowa teamu Daria Sulgustowska.

To wszystko wzbudziło sporo spekulacji i znaków zapytania, głównie wokół turnieju w Wiecznym Mieście, który zaczyna się 9 maja. To jedno z ulubionych miejsc Świątek w Tourze – wygrywała tu już trzy razy, w tym przed rokiem: 6:2, 6:3 z Aryną Sabalenką w finale – ale wielu trenerów oraz ekspertów przekonuje, że w tym momencie Polka najbardziej potrzebuje wakacji od tenisa, nawet kosztem kolejnych straconych punktów.