NFL
Trudno uwierzyć w to, co się stało

Trudno uwierzyć w to, co się stało
Tuż przed Wielkanocą w mediach społecznościowych pojawiła się wiadomość o śmierci wokalistki kultowego polskiego zespołu. Informację tę potwierdziła jej córka, publikując wpis na profilu Małgorzaty Pruszyńskiej. Przyczyny śmierci artystki nie zostały ujawnione. Małgorzata Pruszyńska była współzałożycielką zespołu De Su, który powstał w 1993 roku z inicjatywy czterech przyjaciółek, które poznały się podczas pracy nad musicalem Metro. Pierwsza z grupy odeszła Anna Mamczur, a pozostałe członkinie – Pruszyńska, Daria Druzgała i Beata Kacprzyk – kontynuowały działalność artystyczną przez kolejne lata. Wspólnie promowały takie utwory jak: „Życie cudem jest”, „Kruchego świata echem”, „Właśnie stajesz się” czy świąteczny hit „Kto wie?”.
Ku smutkowi fanów zespół rozpadł się w 2001 roku, a z czasem członkinie zupełnie zniknęły z życia publicznego. Po wieściach o śmierci jednej z wokalistek branża muzyczna pogrążyła się w żałobie.
Zanim wokalistki założyły własny zespół, współpracowały z uznanymi formacjami muzycznymi. Wraz z Varius Manx nagrały album “Elf”, na którym można usłyszeć ich partie chóralne. To właśnie na profilu tego legendarnego zespołu zamieszczono poruszające pożegnanie ich dawnej współpracowniczki. Informacja o jej śmierci wstrząsnęła fanami, którzy nie mogli uwierzyć w tę smutną wiadomość.
Dzisiaj dotarła do nas bardzo smutna wiadomość. Nasza koleżanka Gosia Pruszyńska z De Su odeszła… Gosiu pisałaś, że „życie cudem jest”… Niech te piękne słowa niosą miłość i pokój u ludzi… Nasze drogi zawodowe skrzyżowały się na początku kariery De Su. Stworzyliśmy razem piękne projekty. Gosiu, odeszłaś za wcześnie… Pozostaniesz na zawsze w naszych sercach. Przekazujemy ogromne wyrazy współczucia na ręce Twojej córki Jaśminy. Varius Manx – przekazano w pożegnaniu.
Zespół De Su działał aktywnie na scenie muzycznej od 1993 roku aż do początku nowego tysiąclecia. Po zakończeniu działalności grupy, Małgorzata Pruszyńska próbowała kontynuować karierę jako artystka solowa, jednak jej projekty nie zyskały szerszego rozgłosu. Z czasem całkowicie wycofała się z mediów, choć jej wokalne umiejętności wciąż są wysoko oceniane przez fanów. Informacja o jej śmierci poruszyła wielu – dla sympatyków była to niezwykle bolesna wiadomość. Przyczyna zgonu nie została ujawniona w oficjalnym komunikacie.
Jedna z przyjaciółek z zespołu Pruszyńskiej pożegnała ją w oficjalnym wpisie.
Mimo że zespół rozpadł się wiele lat temu, Beata Kacprzyk i Daria Druzgała – dawne koleżanki z legendarnego tria – są zdruzgotane i wciąż nie mogą pogodzić się z tą bolesną stratą. Pierwsza z nich zdecydowała się na obszerny wpis w mediach społecznościowych opatrzony zdjęciami z czasu rozkwitu zespołu.
«I really don’t know life at all» — chciałoby się zacytować słowa piosenki “Both Sides” Joni Mitchell, kiedy dotarła dziś w nocy do mnie najbardziej smutna i przytłaczająca wiadomość o śmierci Małgosi, która usunęła mi grunt spod stóp, Małgosi, która była niewątpliwie największą siłą napędową naszego zespołu, posiadającą ten niezwykły dar, który wyróżniał ją na tle innych. Ten dar mają tylko prawdziwi artyści o niekłamanym talencie wychwytywania najdrobniejszych i niewidocznych dla innych strzępów życia – napisała Kacprzyk.
Beata Kacprzyk opowiedziała o cechach, które wyróżniały Pruszyńską. Stwierdziła, że były “jak siostry”.
Połączenie wielkiej wrażliwości, artystycznego szaleństwa oraz siły co jak wiemy, nie zawsze idzie w parze i właśnie ten Jej wielki power, który miała, pozwalał nam wyważać niejedne drzwi, które być może gdyby nie Gosia nigdy by dla nas się nie otworzyły. Byłyśmy jak siostry. Wszystkie trzy, tak więc wraz z odejściem Gosi straciłam znaczną część siebie i nigdy już nie będę tym samym człowiekiem. Zgasło kolejne światło w moim życiu… Chciałam jeszcze dodać, co zazwyczaj w takich sytuacjach się mówi, że była naprawdę dobrym człowiekiem. Tyle że Gosia naprawdę nim była. Niesamowicie lojalna i ofiarna, wrażliwa na krzywdę i niesprawiedliwość co umiała również przekazać w swoich tekstach. […].
