NFL
Tragiczny wypadek w Rudzienicach. Małżeństwo zginęło na przejeździe w drodze na zakupy. 11 lat wcześniej zginął tu ich syn

– To nie przypadek. To przeklęte miejsce – Tak mówią mieszkańcy Rudzienic (woj. warmińsko-mazurskie), którzy dobrze znali Helenę i Antoniego L. W piątek rano, 21 marca, starsze małżeństwo ruszyło na zakupy do Iławy. Mieli też zatrzymać się w aptece. Pan Antoni niedawno wyszedł ze szpitala po problemach z sercem. Do domu już nie wrócili.
Wjechali samochodem na niestrzeżony przejazd kolejowy. Pociąg jadący z Olsztyna do Iławy nie miał szans zahamować. Zderzenie było potężne. Auto zostało zmiażdżone. Starsze małżeństwo zginęło na miejscu.
Helena L. (t75 l.), przez większość życia pracowała jako pomoc dentystyczna. Była ciepła, uśmiechnięta, zawsze gotowa pomóc. Znała pół miasteczka, a dzieci ją lubiły. Antoni L., (t78 l.), przez kilkadziesiąt lat pracował na kolei. Znał tory jak własną kieszeń. Tym bardziej trudno uwierzyć, że właśnie tam zginął. Emerytowany kolejarz, który życie spędził przy pociągach, odszedł pod ich kołami.
Ten przejazd od dawna budzi strach. Nie pierwszy raz doszło tu do tragedii. Rok temu zginął tu starszy pan. Jedenaście lat temu życie stracił Marcin L., syn ofiar piątkowego wypadku. Miał 34 lata. Zderzył się czołowo z innym autem. Niespełna sto metrów od torów. Zginął na miejscu. Pochowany został w Iławie. Teraz rodzice dołączą do niego. – Jakby ich do siebie ściągnął – mówi sąsiad rodziny L.
Przeklęty punkt na mapie
Ludzie z Rudzienic nie mają wątpliwości. To strefa śmierci. Przeklęty punkt na mapie. Mimo że przejazd ma sygnalizatory, giną tu ludzie.
Widoczność jest dobra, z każdej strony widać tory. Ale wystarczy chwila. Słońce mogło go oślepić. Może zasłabł, przecież leczył się na serce. Może coś się stało z autem. Kto teraz wie.
– zastanawia się w rozmowie z “Super Expressem” jeden z mieszkańców.
Feralny przejazd jest niestrzeżony. Brak rogatek, brak zabezpieczeń. 300 metrów dalej jest drugi – z rogatkami. Ale mało kto z niego korzysta. Prowadzi do niego dziurawa, wyboista droga i dlatego ludzie wybierają tamtą trasę z niestrzeżonym przejazdem.
Śmierć Heleny i Antoniego L. wstrząsnęła całą okolicą. Pokazała, jak bardzo potrzebne są zmiany. Po wypadku miała zapaść decyzja. Przejazd w Rudzienicach ma zostać zlikwidowany. Kolej planuje zamknąć “przejazd śmierci”. Ile jeszcze trzeba tragedii, żeby coś się zmieniło?
W Polsce co roku dochodzi do wielu wypadków na przejazdach kolejowych. Większość z nich to przejazdy niestrzeżone. Ludzie giną, bo brakuje rogatek, sygnalizacja zawodzi, albo po prostu ryzykują. Czasem wystarczy sekunda nieuwagi.
Helena i Antoni L. dołączyli do swojego syna. W tym samym miejscu, gdzie on odszedł 11 lat wcześniej. Trzy śmierci. Jedna rodzina. Jeden przeklęty przejazd
