NFL
Tragedia w szpitalu. Były szef sprawcy przerwał milczenie, jego słowa wstrząsnęły całą Polską

29 kwietnia 2025 roku w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie doszło do brutalnego ataku na ortopedę Tomasza Soleckiego. Sprawcą był 35-letni funkcjonariusz Służby Więziennej, Jarosław W., który zadał lekarzowi kilkanaście ciosów nożem. Mimo natychmiastowej pomocy medycznej, życia doktora nie udało się uratować.
Dr Tomasz Solecki był cenionym ortopedą i specjalistą traumatologii, związanym z krakowskim Szpitalem Uniwersyteckim. Specjalizował się w chirurgii rekonstrukcyjnej oraz medycynie sportowej, aktywnie uczestnicząc w edukacji medycznej.
Jego śmierć wstrząsnęła środowiskiem medycznym i pacjentami, którzy cenili go za profesjonalizm i zaangażowanie. Rodzina i współpracownicy podkreślają, że był oddanym lekarzem, który z pasją podchodził do swojej pracy.
Jarosław W., sprawca ataku, był funkcjonariuszem Służby Więziennej z pięcioletnim stażem. Pracował w areszcie śledczym w Katowicach, a wcześniej we Wronkach.
W 2023 roku przeszedł operację łokcia przeprowadzoną przez dr. Soleckiego po wypadku w parku. Od tego czasu zaczął przejawiać obsesję na punkcie lekarza, twierdząc, że został przez niego “zakażony jakimś wirusem” lub że “wszczepił mu białaczkę”.
Rodzina Jarosława W. zauważyła pogarszający się stan psychiczny mężczyzny, jednak ich próby pomocy nie przyniosły rezultatów. Matka sprawcy relacjonowała, że syn był wrogo nastawiony do lekarza od momentu zabiegu, mimo braku potwierdzenia jakiejkolwiek choroby przez specjalistów.
Współpracownicy Jarosława W. zgłaszali niepokojące sygnały dotyczące jego zachowania już od 2020 roku. Były przełożony opowiadał, że funkcjonariusz bawił się bronią podczas służby, zostawiał osadzonych bez nadzoru i wykazywał objawy dezorientacji.
Zdarzało się, że na komendę “rozładuj” z jego broni wylatywał pocisk, co oznaczało, że nosił ją z nabojem w komorze. Na jego temat powstawały notatki służbowe, ale długo nie wyciągano konsekwencji. Napisałem, że ten człowiek nie powinien mieć dostępu do broni. Ale usłyszałem: obserwujemy dalej – opowiedział jeden z przełożonych w rozmowie z “Wirtualną Polską”.
Mimo licznych notatek służbowych i zgłoszeń nie podjęto zdecydowanych działań. Jarosław W. został przeniesiony na inne stanowisko, ale po krótkim czasie wrócił do pełnienia obowiązków z bronią. Były przełożony przyznał, że system zawiódł, a odpowiednie kroki powinny zostać podjęte wcześniej.
Lekarza zabił człowieka, z którym pracowałem. Czuję złość na siebie. Trzeba było działać wcześniej – mówił przełożony.
