NFL
Takie NATO wzbudzi strach u Putina? Sojusz ma plan. “To byłby duży skok”

Żądanie Donalda Trumpa, aby wszyscy członkowie NATO wydawali na obronność 5 proc. swojego PKB, dla większości państw Sojuszu wydaje się na dziś nierealne do osiągnięcia. Według doniesień agencji Reutera, aby podążać w tym kierunku, sekretarz generalny NATO Mark Rutte chce zastosować rozwiązanie pośrednie. Ma to być propozycja, żeby zwiększyć wydatki na zbrojenia do 3,5 proc. PKB, a kolejne 1,5 proc., przeznaczać na inne wydatki związane z obronnością. — To byłby to duży skok i zmiana oblicza NATO — mówi “Faktowi” Jakub Palowski, zastępca redaktora naczelnego portalu defence24.pl, ekspert ds. modernizacji technicznej sił zbrojnych.
Sekretarz generalny NATO Mark Rutte (nz. z lewej), Jakub Palowski.3
Zobacz zdjęcia
Sekretarz generalny NATO Mark Rutte (nz. z lewej), Jakub Palowski. Foto: Defece24.pl, Zuma, Marin Ludovic / AFP
Reuters poinformował w piątek 2 maja, że Mark Rutte zaproponował państwom członkowskim, aby zwiększyły wydatki na obronność do 3,5 proc. PKB, a następne 1,5 proc. PKB przeznaczały na inne wydatki związane z bezpieczeństwem. Ma to być plan pośredni na drodze do realizacji bardziej ambitnych wydatków krajów członkowskich. Rzeczniczka prasowa NATO Allison Hart zapytana o tę sprawę, nie chciała odnosić się do szczegółów i odpowiedziała jedynie, że sekretarz generalny mówi o konieczności zwiększenia wydatków.
Dzisiejszy próg wydatków na obronność w krajach członkowskich NATO nie przystaje do obecnych czasów. Warto zaznaczyć, że został on ustalony jeszcze w 2014 r. Jest to 2 proc. PKB. Polska, ale też takie kraje jak Estonia, USA Łotwa czy Grecja, wydają w Sojuszu najwięcej pieniędzy na bezpieczeństwo w stosunku do PKB. W 2025 r. wydatki Polski mają wynieść 186,6 mld zł, co stanowi 4,7 proc. naszego PKB. Obecnie 22 kraje przekraczają próg 2 proc. Donald Trump wymaga, aby kraje NATO wydawały 5 proc. Prezydent Stanów Zjednoczonych wiele razy podkreślał, że kraje, które nie łożą na obronność wymaganych przez niego kwot, nie mogą liczyć na wsparcie USA.
Światowe media donoszą, że Mark Rutte poszukuje rozwiązania tego problemu i także próbuje zmobilizować naszych sojuszników do większych wydatków. Nie jest to zadanie łatwe, bo bezpieczne położenie geograficzne niektórych państw, nie zachęca ich do wydawania większych kwot na wojsko.
Planowany postulat, żeby było to 3,5 proc. na cele typowo wojskowe, a 1,5 proc. na inne cele związane z obronnością, jest propozycją ciekawą. Biorąc pod uwagę, gdzie są kluczowe, europejskie państwa NATO, w tym te położone w zachodniej Europie oraz jaki mają one potencjał przemysłowy i technologiczny
— zauważa w rozmowie z “Faktem” Jakub Palowski, zastępca redaktora naczelnego portalu defence24.pl.
Trudno będzie, żeby na przykład w Hiszpanii, ale też we Francji, bo te kraje są bardzo zadłużone, osiągnąć 5 proc. na cele stricte wojskowe. To jest niestety mało realne, a postulat administracji Trumpa jest tu jasny i spójny. Nie wiemy, czy to dojdzie do skutku, ale na pewno byłoby to bardzo poważne wzmocnienie NATO. Jeżeli by się udało taki cel (nawet w wysokości 3,5 proc. plus 1,5 proc.) osiągnąć dla wszystkich sojuszników — dodaje.
Jakub Palowski zaznacza, że “musimy w NATO inwestować także w obronę cywilną, w infrastrukturę krytyczną”. — Z drugiej strony, biorąc pod uwagę to, jakie wydatki są teraz, to w wielu państwach byłby to skokowy wzrost, pozwalający inwestować w konwencjonalne technologie, takie jak samoloty, okręty załogowe czy pojazdy załogowe i nowe technologie, a więc drony czy sztuczną inteligencję. Pozwoliłoby to wykorzystać potencjał przemysłowy tych państw. Z drugiej strony nie byłoby to aż tak duże obciążenie fiskalne jak w wypadku 5 proc. przeznaczanych tylko i wyłącznie na cele czysto obronne. Także to jest dobry pomysł, ale z zastrzeżeniami — wyjaśnia nasz rozmówca.
