NFL
Tak się żyje obok bazy USA pod Rzeszowem. Ludzie mówią o plusach, ale nie podobają im się dwie rzeczy

W Niemczech jest Ramstein, w Polsce Jasionka. Położone pod Rzeszowem lotnisko stało się jedną z największych baz wojsk USA w Europie. Według nieoficjalnych danych, od dwóch lat stacjonuje tu nawet 10 tys. żołnierzy zza oceanu. Amerykanów na Podkarpaciu jest jednak więcej, bo do mundurowych trzeba doliczyć także dużą grupę pracowników cywilnych z firm, które pomagają tworzyć niezbędną infrastrukturę. Onet sprawdził, jak żyje się Jankesom w Polsce oraz co mówią o nich polscy sąsiedzi.
Gdy przed sześciu laty rząd PiS negocjował stałą obecność wojsk amerykańskich w Polsce, jako miejsca ich stacjonowania wskazywano głównie zachodnią Polskę. Mniejsze lub większe bazy dla amerykańskich wojsk miały powstać w Żaganiu czy Poznaniu. O Rzeszowie początkowo nikt nie mówił. Miasto położone na Podkarpaciu było zbyt blisko wschodniej granicy NATO. Nikt w Sojuszu nie chciał wtedy drażnić Rosji obecnością w tym miejscu. Po wybuchu wojny w Ukrainie zmieniło się wszystko
Rzeszów, a dokładnie położone na północ od miasta lotnisko we wsi Jasionka, stało się miejscem, przez który przechodziła i cały czas przechodzi zdecydowana większość zachodniej pomocy militarnej dla Kijowa. To tu lądują samoloty wiozące sprzęt, który następnie przepakowany jest na pociągi lub ciężarówki i wysyłany na położoną 100 km dalej polsko-ukraińską granicę. By bronić tego ważnego hubu logistycznego, do Jasionki (już w pierwszych tygodniach po ataku Rosji na Ukrainę) jako pierwsi trafili żołnierze z 82. Dywizji Powietrznodesantowej USA. Amerykanie są tam do dziś. Ich liczba oficjalnie jest nieznana. Szacunkowo to jednak minimum 10 tys. mundurowych.
