NFL
Świątek zeszła z kortu, a tu wulgarny atak w Melbourne. W centrum znów Danielle Colllins
Po meczu Danielle Collins z Destanee Aiavą w 2. rundzie Australian Open wybuchła niemała burza. Kibice “nagrodzili” Amerykankę sporą porcją gwizdów i buczenia, na co ta zareagowała ironicznymi i niestosownymi gestami. Nie tylko jej jednak puściły hamulce. Wkrótce po spotkaniu serię wulgarnych i niezrozumiałych wpisów w mediach społecznościowych opublikowała rywalka Collins – Aiava. Wywołała tym sporą konsternację wśród kibiców.
Po kolejnym popisie w Melbourne Danielle Collins trudno będzie pozbyć się w najbliższych miesiącach łatki skandalistki. Amerykanka jeszcze przed Australian Open wywołała sporych rozmiarów burzę ze względu na zachowanie względem Igi Świątek. Relacje pomiędzy tenisistkami, głównie za sprawą postawy 31-latki są wyjątkowo napięte. Rośnie jednak liczba kibiców, którym Collins podpadła.
31-latka do zwycięstwa nad 195. zawodniczką rankingu WTA potrzebowała trzech setów. Im dłużej trwał mecz, tym więcej wsparcia dostawała jednak Destanee Aiava. Australijczycy zwietrzyli bowiem szansę na to, aby na ich oczach doszło do niemałej sensacji
Burza po meczu Danielle Collins. Rywalka Amerykanki zszokowała
Po triumfie nad Destanee Aiavą w 2. rundzie Australian Open Collins wyglądała na nadmiernie wręcz rozemocjonowaną, a jej butna postawa nie spodobała się zgromadzonym na trybunach kibicom. Oklaski błyskawicznie przyćmiły gwizdy i buczenie pod adresem Amerykanki, na które ta zareagowała w swoim stylu.
Postanowiła odpowiedzieć kibicom, którzy przez całe spotkanie byli jej nieprzychylni. Amerykanka wykonała prowokacyjny gest, przystawiając sobie rękę do ucha i szeroko się uśmiechając. Została za to bardzo głośno wybuczana. Nie tylko ona miała jednak problem z utrzymaniem nerwów na wodzy.
Zaraz po porażce Aiava opublikowała w mediach społecznościowych wulgarny i ofensywny wpis, który bardzo szybko usunęła. Atak nie był jednak wymierzony w rywalkę. Wyglądało to bardziej na uzewnętrznienie stanu mentalnego tenisistki. W internecie jednak nic nie ginie, dlatego wpis poniósł się szeroki echem. “Niech to szlag, w p***u” – napisała Australijka. Po niedługiej chwili ukazał się kolejny wpis, który również zniknął.
Poradzono mi, by usunąć tweeta, ale zrobiłam zrzut ekranu, by mieć wspomnienia