NFL
Świątek prowadziła 4:0, nagle stanęła. A potem zalała się łzami

Iga Świątek przegrała w półfinale igrzysk w Paryżu z Qinwen Zheng, zaliczając jedno z najbardziej bolesnych niepowodzeń w dotychczasowej karierze. Po meczu widzieliśmy bardzo smutne obrazki z jej udziałem. W czwartek Polka i Chinka znów się spotkają, ale w ćwierćfinale w Indian Wells. Czy Świątek uda się zrewanżować?
Iga Świątek pokonała w czwartej rundzie turnieju WTA 1000 w Indian Wells Karolinę Muchową 6:1, 6:1 i awansowała do ćwierćfinału. W czwartek w kolejnym meczu w Kalifornii zmierzy się z Qinwen Zheng.
Polka ma z Chinką bardzo korzystny bilans bezpośrednich spotkań – 6:1. Jednocześnie ich ostatnie spotkanie zakończyło się niespodziewaną przegraną naszej tenisistki w najtrudniejszych możliwych okolicznościach. W sierpniu w Paryżu podczas igrzysk olimpijskich Zheng pokonała Świątek 6:2, 7:5.
Trzymamy kciuki, żeby Iga wygrała. Wtedy będzie miała pewny medal olimpijski – tak transmisję rozpoczęła wówczas Justyna Kostyra z Eurosportu. Ta świadomość ciążyła na naszej tenisistce i sprawiła, że grało jej się trudniej niż zwykle. Mimo że występowała na swoich ukochanych kortach Roland Garros, gdzie wygrywała już czterokrotnie.
Do stanu 2:2 nic nie wskazywało na równie wielkie kłopoty Polki. Co prawda została przełamana przez Chinkę, ale odpowiedziała tym samym i to do zera. Potem Świątek zaczęła popełniać sporo błędów, głównie z forhendu, który zwykle stanowi jej mocną broń, zwłaszcza na kortach ziemnych. Z bekhendu nitetety nie było o wiele lepiej.
Tego dnia nic nie działało na korcie głównym imienia Philippe’a Chatriera tak, jak zwykle. – Aj, ja, jaj. Niedobrze to wygląda. Kolejne pomyłki po stronie Igi – usłyszeliśmy w komentarzu, gdy tenisistka wyrzuciła return, który zapewnił Zheng piłkę setową. Reprezentantka Chin grała solidnie i korzystała ze słabości przeciwniczki. Na koniec pierwszej partii posłała wygrywający serwis, zwyciężając 6:2 po czterech gemach zdobytych z rzędu
Na drugą odsłonę gry Świątek wyszła odmieniona. Trafiała precyzyjnie, dominowała mocą uderzeń. Qinwen Zheng wyglądała zaś na zagubioną. Najlepszym dowodem na to był zjazd dyspozycji serwisowej Chinki, która zaczęła popełniać podwójne błędy z tego uderzenia. Nie czuła się już tak pewnie na korcie.
1:0, 2:0, 3:0 i 4:0 dla Igi Świątek. Wszystko wskazywało na to, że nasza tenisistka doprowadzi do decydującego seta. I wtedy nagle zatrzymała się, wróciły demony z pierwszej partii. Wróciły błędy, nerwy. Podwójnym błędem serwisowym skończyła piątego gema. Zheng widziała po drugiej stronie siatki, co się dzieje.
