NFL
Niemieccy lekarze postawili krzyżyk na Polaku. Żona przez 17 lat nie porzuciła nadziei

Tamtych walentynek pani Ewa nie zapomni długo. Nie było czułych słówek, podarowanej róży czy schowanej do kieszeni płaszcza kartki walentynkowej. Nie było też przyniesionego do łóżka śniadania, choć przez 17 poprzednich lat pojawiało się tam codziennie. Pani Ewa nie zapomni tamtych walentynek, bo dzień wcześniej swojego męża nakarmiła po raz ostatni. Miała dużo czasu, by przygotować się do tej chwili. Pan Jurek przez 17 długich lat był przykuty do łóżka. Choć lekarze nie dawali mu żadnych szans na dojście do pełnej sprawności, pani Ewa nigdy nie przestała wierzyć. Miłość przecież wszystko znosi i we wszystkim pokłada nadzieję.
Jest Poniedziałek Wielkanocny. Przyroda budzi się do życia, pogoda dopisuje. Słowem: idealna okazja, by po raz pierwszy wybrać się na mecz. Pani Ewa do tej pory omijała stadion, ale nie z powodu jakiejś urazy. Ta dopiero ma nadejść, choć nic tego nie zapowiada. Żona piłkarza szykuje trójkę dzieci i idzie na Marschweg-Stadion. Będą dopingować głowę rodziny.
Dla pana Jurka to bardzo ważny dzień. Zmartwychwstanie to za dużo powiedziane, ale tego dnia 33-latek ma na dobre wskrzesić swoją karierę. Ostatnie miesiące były koszmarem. Nie dość, że walczył z naderwaniem pachwiny, to przypałętała się też grypa. Wizyty u lekarzy, zastrzyki, zabiegi — nie tak wyobrażał sobie ten sezon.
