NFL
Młoda matka mieszkała z 2-latką w namiocie. Słyszała o nich cała Polska. Potwierdziło się najgorsze

Historia małej Natalki i jej mamy Aliny (27 l.) poruszyła całą Polskę. Kobieta i jej córeczka mieszkały w namiocie w Gdańsku. Był mróz i śnieg, gdy znaleźli je tam policjanci. Dziewczynka trafiła do szpitala. Była przeziębiona, a jej mama usłyszała prokuratorskie zarzuty. Niedługo potem dziecko trafiło pod opiekę ojca i jego rodziców. Sprawa ucichła. Teraz “Fakt” dotarł do wstrząsających informacji. Pani Alina nie żyje. Okoliczności jej śmierci są dramatyczne. To ona była jedną z kobiet, które zginęły w lutowym pożarze altany w Gdańsku. Na jej profilu w mediach społecznościowych pojawił się przejmujący komunikat. In memoriam. – Mamy nadzieję, że osoby, które kochały Alinę znajdą pocieszenie, odwiedzając jej profil i wspominając ją – przekazano. Bliski znajomy kobiety, który został uratowany z pożaru, potwierdził nam, że to Alina była jedną z ofiar ognia.
Tą sprawą Polska żyła w listopadzie 2022 r. Na dworze panował przenikliwy ziąb, był śnieg i mróz, gdy do namiotu rozłożonego na gdańskiej Zaspie dotarli policjanci. Okazało się, że w środku znajdują się cztery osoby, młode małżeństwo i młoda kobieta z dzieckiem. Tą kobietą była pani Alina. Miała wtedy 24 lata. Był 21 listopada 2022 r.
Natalka miała wtedy zaledwie 2 latka. Dziewczynka była przeziębiona, trafiła do szpitala. Jej mama została doprowadzona do prokuratury w Gdańsku. Tam usłyszała zarzuty.
Przedstawiliśmy kobiecie zarzuty z art. 160 paragraf pierwszy i drugi, czyli jako osoba, nad którą ciąży obowiązek opieki nad 2-letnią córką, w okresie od października do 21 listopada nie sprawowała jej należycie, zamieszkując z dzieckiem w namiocie, w tym przy ujemnej temperaturze powietrza, co spowodowało u dziecka rozstrój zdrowia na czas nie dłuższy niż siedem dni – mówiła wówczas “Faktowi” prok. Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Swoją historię kobieta postanowiła wtedy opowiedzieć tylko “Faktowi”.
Mówiła, że pochodzi z Wielkopolski, ale za mężem poznanym w internecie przeprowadziła się do Lublina. Ich córeczka przyszła na świat w sierpniu 2020 r. Młodzi pobrali się rok później. Szczęście jednak nie trwało długo. To kobieta utrzymywała rodzinę, tylko ona pracowała.
– Sama utrzymywałam rodzinę. Mąż nie dawał nam żadnego wsparcia, całe dnie siedział przed komputerem. Komputer i koledzy, to było najważniejsze. W zamian po powrocie z pracy zastawałam głodne i niezaopiekowane dziecko – mówiła nam wtedy pani Alina.
