NFL
Mieszka w zagrzybionym lokalu z chorym dzieckiem. Burmistrz bogatej gminy twierdzi, że pomaga

Pani Patrycja Kozłowska jest mieszkanką Konstancina-Jeziorny. Od kilku lat mieszka w zagrzybionym lokalu wraz ze swoim czteroletnim synkiem. Dom należy do Urzędu Gminy. Kobieta wielokrotnie zwracała się do tamtejszych urzędników o zmianę lokalu, ale jak twierdzi, za każdym razem spotkała się z odmową, arogancją i brakiem szacunku. Burmistrz Konstancina-Jeziorny pytany o to, dlaczego nie może zaproponować innego lokalu matce z dzieckiem, zaprzeczył takiemu twierdzeniu. Poinformował redakcję “Faktu”, że gmina proponowała jej inny lokal, ale pani Patrycja go nie chciała. – Nie mogłam nawet go obejrzeć, a wszystko odbyło się na gębę – mówi nam.
Burmistrz Konstancina-Jeziorny, Michał Wiśniewski, odniósł się do publikacji “Faktu”, w której kilka dni temu opisaliśmy dramatyczną sytuację pani Patrycji Kozłowskiej. Młoda mieszkanka podwarszawskiej miejscowości od kilku lat mieszka w zagrzybionym mieszkaniu wraz z 4-letnim synkiem. Jak twierdzi lokalni włodarze, mają ją w nosie.
— Nie dość, że zostałam sama, to jeszcze była obawa, że za chwilę wyląduję pod mostem z małym dzieckiem. Udałam się do ZGK, by zapytać, czy mogę zostać w tym lokalu, w którym mieszkał wcześniej mój narzeczony. Poinformowano mnie, że mogę tam zostać i nikt mnie nie wyrzuci, więc tak też zrobiłam — opowiada “Faktowi” Patrycja.
Młoda matka, chcąc poprawić warunki w lokalu, przeprowadziła drobny remont za własne pieniądze. W międzyczasie składała wnioski do Gospodarki Komunalnej o przyznanie jej prawa do lokalu, ale za każdym razem otrzymywała decyzję odmowną.
