NFL
Mężczyzna, lat 16, ciężko oddycha, siny”. Dramatyczna interwencja w Warszawie

Mężczyzna, lat 16, na klatce schodowej, ciężko oddycha, brak kontaktu, siny….”. Tak brzmiało zgłoszenie, które nad ranem dotarło do służb. Policjanci ruszyli na sygnałach do praskiej kamienicy. To, co stało się po dramatycznej interwencji, porusza do głębi.
Zdjęcie ilustracyjne.1
Zobacz zdjęcia
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: Aleksander Majdański / newspix.pl
Jechali na sygnałach. Liczył się czas. W jednej z kamienic na warszawskiej Pradze Północ leżał młody mężczyzna. Nie było z nim kontaktu, ciężko oddychał i był siny. Chłopak nie wiedział, gdzie jest i jak tam się znalazł.
Dramat rozegrał się przed kilkoma dniami w jednej z północnopraskich kamienic. Zgłoszenie dotarło do służb kilkanaście minut po godz. 5. Z pomocą ruszyła załoga patrolowa w składzie st. sierż. Patryk Bziuk i post. Piotr Gryszówka. Policjanci jechali na sygnałach pod wskazany przez operatora adres.
Przez stację ustalali niezbędne informacje dotyczące tego zgłoszenia. Na klatce schodowej jednej z kamienic policjanci znaleźli zdezorientowanego nastolatka. Ratownicy starali się ocenić wstępnie jego stan zdrowia. Chłopak nie wiedział, jak się tam znalazł, miał trudności z mówieniem i utrzymaniem równowagi, nie miał siły stać
– przekazała nadkom. Paulina Onyszko z Komendy Rejonowej Policji VI w Warszawie (Białołęka, Praga Północ, Targówek).
Policjanci razem z pogotowiem udzielili chłopakowi niezbędnej pomocy i pomogli przetransportować do karetki. Nastolatek trafił do szpitala, gdzie miał zostać dokładnie zbadany.
Funkcjonariusze sprawdzili dane chłopaka. Okazało się, że ma 17 lat i jest poszukiwany przez wilanowskich policjantów. Najbliżsi zgłosili jego zaginięcie. Były to poszukiwania opiekuńcze.
Policjanci skontaktowali się z jego matką. Kobieta po tym telefonie niebawem pojawiła się w szpitalu i przejęła opiekę nad synem. Jeszcze tego samego dnia przesłała do komendy podziękowania.
Chciałabym podziękować patrolowi, który profesjonalnie i z należytym szacunkiem zabezpieczył mojego syna, ratując mu tym samym życie […] Szybka interwencja, wezwanie medyków i asysta w szpitalu […] uratowały moje dziecko. Nie ma słów, żeby wyrazić wdzięczność
– napisała w poruszającym liście.
Większych słów uznania dla służby nie trzeba.
