NFL
Matka z namiotu nie żyje. Wiemy, co się stało z jej córką. “Nie interesowała się nią”

Ponad miesiąc temu doszło w Gdańsku do tragicznego pożaru. W altance zginęły dwie młode kobiety. Jedną z nich była Alina K. (†27 l.), o której cała Polska usłyszała trzy lata wcześniej. Wszystko przez to, że środku zimny 2022 r. mieszkała zimą w namiocie. Towarzyszyła jej dwuletnia córeczka. Dziewczynka mieszka z ojcem pod Lublinem. — Matka się nią nie interesowała. Przez ten cały czas nie odwiedziła jej ani razu. A mała o nią nie pyta — mówią “Faktowi” krewni mężczyzny.
Kiedy trzy lata temu nagłośniliśmy historię młodej kobiety wegetującej w namiocie z 2-letnią córką, to dzięki opiece społecznej i policjantom dziewczynka trafiła do szpitala, a jej matka też otrzymała pomoc. Ale jak się okazało, nie chciała z niej skorzystać…
Na początku Alina K. deklarowała, że zrobi wszystko, żeby odzyskać córeczkę. Narzekała na męża, od którego musiała uciekać i dlatego znalazła się na ulicy. Tłumaczyła, że nie mając gdzie mieszkać, trafiła do namiotu.
W kierunku młodej kobiety ruszyła lawina pomocy. Ale okazało się, że ona raczej jej nie chce. Przestała interesować się leżącą w szpitalu córką, straciła tymczasowe mieszkanie i wróciła do życia na ulicy. Dziewczynką zajął się mieszkający pod Lublinem ojciec.
Rodzina mężczyzny przedstawiła wówczas w rozmowie z “Faktem” swoją wersję tego, co zdarzyło. Opowiedzieli, o tym, że Alina K. pewnego razu zniknęła z domu, zabierając dziecko. I długo nikt nie wiedział, co się z nią dzieje. Odnalazła się dopiero, pojawiając na czołówkach gazet, informujących o samotnej matce w namiocie.
Sprawą zajął się sąd. I po kilku rozprawach prawo do opieki nad dziewczynką przyznał ojcu. Maleństwo wróciło pod Lublin. Mieszka tu do dziś. Ma się dobrze. Zapomniała już o koszmarze mieszkania na ulicy.
— Chodzi do przedszkola. Jest wesoła, pełna życia, taka mała iskierka. Matka się nią nie interesowała. Przez ten cały czas nie odwiedziła jej ani razu. A mała o nią nie pyta… — opowiada “Faktowi” krewny byłego męża Aliny K.
Małżonkowie rozwiedli się. Kobieta nie płaciła zasądzonych alimentów. Od czasu afery z namiotem odezwała się zaledwie dwa, może trzy razy poprzez SMS-y — słyszmy od bliskich ojca dziewczynki. O córeczkę nie pytała.
— Dzień po pożarze jej rodzina powiadomiła nas, że nie żyje. Nikt od nas na pogrzeb nie jeździł. Zresztą nie powiadomiono nas, gdzie będzie pochowana. Doszły nas słuchy, że ta cała tragedia jest przez narkotyki, ale czy tak naprawdę było, nie wiemy — dodaje krewny byłego męża Aliny K
