NFL
Majówka skończyła się dla niej tragedią

Majówka to dla większości Polaków czas odpoczynku, spotkań z bliskimi, grillowania i radości. Pogoda zazwyczaj sprzyja – tak było również w tym roku: słońce świeci, temperatury sięgają ponad 20°C, a ulice, ogrody i działki tętnią życiem. Jednak dla pewnej osoby ten okres będzie już zawsze symbolem tragedii, a nie relaksu.
2 maja przypada rocznica dramatu, który całkowicie odmienił życie 25-letniej tiktokerki Mai. Zamiast świętować i cieszyć się wiosenną atmosferą, co roku będzie wracać pamięcią do chwili, w której dosłownie stanęła w płomieniach. Jak doszło do tej ogromnej tragedii i jak wygląda jej codzienność?
Wszystko wydarzyło się 2 maja ubiegłego roku, podczas spotkania, na które Maja została zaproszona przez znajomych. Impreza odbywała się na posesji ludzi, których wcześniej nie znała – jak się okazało, spotkanie miało tragiczne konsekwencje.
W pewnym momencie doszło do wybuchu biokominka. Płomienie objęły ciało nastolatki, która dziś wspomina, że “paliła się żywcem”. Dzień, który dla wielu jest dniem rozrywki, dla niej zamienił się w horror.
Maja trafiła do szpitala w stanie krytycznym. Przez pierwsze dni jej życie wisiało na włosku, była bowiem podłączona do respiratora, ponieważ drogi oddechowe zostały poważnie uszkodzone. Spędziła wiele tygodni na oddziale intensywnej terapii. Po roku od wypadku Maja zdecydowała się opowiedzieć o swoim koszmarze publicznie, w rozmowie z Anią Kolasińską w podcaście “Rozmowy w dresie”
Byłam ze znajomymi na działce i dostaliśmy zaproszenie na obiad, który przerodził się w kolację. W pewnym momencie gospodarz wziął kanister z paliwem i dolał go do palącego się biokominka. To wszystko na nas wybuchło, a ja i sześć innych osób zaczęliśmy się palić.
Maja otwarcie powiedziała o tym, co przeszła – zarówno fizycznie, jak i psychicznie.
Nie czułam nic, jak się paliłam żywcem. Dopiero w momencie kiedy obudziłam się, to był ból nie do opisania. Mimo że byłam na bardzo silnych lekach, bo lekarze podawali nam fentanyl, to i tak nie było w stanie tego zdusić
Mówi też o bólach, leczeniu, rehabilitacji i długim procesie odbudowy siebie – nie tylko ciała, ale i tożsamości.
Jak minął tydzień i nic się nie zmieniało w moim życiu, czyli nie wychodziłam z intensywnej terapii, wciąż miałam respirator, ból był nie do zniesienia, to zaczęłam mieć rozmowy z panią psycholog. W tym sensie, że ona mówiła, a ja już byłam w stanie popatrzeć na swoją rękę. Mama zrobiła mi alfabet na kartce, żebym mogła pokazywać, chociaż pojedyncze słowa. I zaczęłam zdawać sobie sprawę w momencie, gdy pani psycholog powiedziała mi takie słowa, których nie zapomnę do końca życia: “Ale ty wiesz, że ty nie będziesz już nigdy wyglądała jak kiedyś? Ty wiesz, że nie masz włosów i twoja twarz jest cała poparzona? I nie wiadomo, czy całej twarzy ci nie przeszczepią?”. Ja sobie wtedy pomyślałam: “Boże, to jak ja muszę wyglądać? To moja twarz spłonęła? To ja mam same kości? […] Człowiek nie wie…
Jej historia to przykład tego, jak wielka może być siła młodej dziewczyny, która zamiast się poddać, postanowiła walczyć.
