Litwa: rosyjski wywiad stał za podpaleniem hali na Marywilskiej. Tusk komentuje

Litewska prokuratura poinformowała 17 marca, że za ubiegłorocznym podpaleniem sklepu sieci IKEA w Wilnie i hali targowej w Polsce stoi rosyjski wywiad wojskowy. “Wyjątkowa perfidia” — napisał w reakcji na tę wiadomość premier Donald Tusk. Dodał, że to kolejny przypadek rosyjskiego sabotażu w Polsce.

Traktujemy pożar sklepu sieci IKEA w Wilnie jako atak terrorystyczny i kierujemy sprawę do sądu — poinformował Arturas Urbelis z Prokuratury Generalnej Litwy. Dodał, że podpalenia sklepu dokonali 9 maja 2024 r. dwaj obywatele Ukrainy w wieku poniżej 20 lat. Jedna z osób w chwili popełnienia przestępstwa była nieletnia. Jeden z podpalaczy — według litewskiej prokuratury — ma być w rękach polskich organów ścigania.

Tylko szczęśliwy zbieg okoliczności i uwaga pracowników, którzy tam byli, sprawił, że strażacy zareagowali w porę, udało się uniknąć ewentualnego całkowitego zniszczenia centrum handlowego – przekazał na konferencji prasowej zastępca szefa Litewskiego Biura Kryminalnego Saulius Briginas.

Litewscy śledczy ustalili, że jeden z oskarżonych przybył do Polski wiosną 2024 roku. “Podczas tajnego spotkania w Warszawie wraz z inną osobą podjął się podpalenia centrów handlowych znajdujących się na Litwie i Łotwie za nagrodę w wysokości 10 tys. euro” — przekazał litewski serwis informacyjny Delfi.

Oskarżeni wielokrotnie odwiedzali Litwę, fotografowali centrum handlowe, planowali trasy odosobnienia, zakupili niezbędne narzędzia i materiały.

Do informacji z Litwy w serwisie X odniósł się polski premier. “Litewska prokuratura oświadczyła, że za podpaleniami w Wilnie i w Warszawie (Marywilska) stoją rosyjskie służby specjalne. Zgodnie z naszymi podejrzeniami. Podobnie jak przy próbie podpalenia fabryki farb we Wrocławiu, Rosjanie wynajęli obywateli Ukrainy. Wyjątkowa perfidia” — napisał premier.

Hala targowa przy Marywilskiej 44 w stolicy spłonęła w niedzielę 12 maja 2024 r. Było tam około 1,4 tys. punktów usługowych wynajmowanych przez ponad 700 osób. W oględzinach brało udział kilkanaście różnych zespołów rzeczoznawców i funkcjonariuszy. Dotychczasowe śledztwo było kierowane w stronę celowego podpalenia hali.