NFL
Lekarze nie chcą umierać w pracy. Fundacja złożyła petycję. Żąda czarnej listy pacjentów

Nie chcą znów chować kolegi po fachu. Nie chcą przychodzić do pracy z duszą na ramieniu. Po tym, jak w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie zginął zamordowany lekarz ortopeda, środowisko medyczne mówi jasno i głośno: “Dość!”. Fundacja Matki Lekarki złożyła petycję do minister zdrowia Izabeli Leszczyny. Chcą nowego prawa, ochrony. Chcą wiedzieć, z kim mają do czynienia. – Chodzi o życie – mówią wprost.
Policjant zabezpiecza miejsce zbrodni w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie. Atak nożownika wstrząsnął całą Polską.8
Zobacz zdjęcia
Policjant zabezpiecza miejsce zbrodni w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie. Atak nożownika wstrząsnął całą Polską. Foto: Jakub Włodek / Agencja Wyborcza.pl, Jakub Gruca / Fokusmedia
Zdarzenie w Krakowie wstrząsnęło nie tylko środowiskiem medycznym, ale całą Polską. 29 kwietnia w Szpitalu Uniwersyteckim doszło do brutalnego ataku – 35-letni Jarosław W., funkcjonariusz Służby Więziennej z Katowic, wtargnął do gabinetu ortopedy i zadał lekarzowi kilkanaście ciosów nożem. Ofiarą był dr Tomasz Solecki, ceniony specjalista. Napastnik miał obsesję na jego punkcie od dwóch lat. Jak donoszą media, twierdził, że po nieudanym zabiegu lekarz “wszczepił mu białaczkę”. Ignorował diagnozy innych lekarzy i odrzucał pomoc psychiatryczną. Dr Solecki zmarł mimo reanimacji. Sprawca został zatrzymany i usłyszał zarzut zabójstwa. Podczas przesłuchania nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień.
Środowisko lekarskie nie ma wątpliwości: trzeba działać natychmiast. Stąd petycja fundacji i konkretne propozycje zmian.
Pierwszy postulat jest jasny: rejestr pacjentów, którzy dopuścili się agresji wobec lekarzy lub pielęgniarek. Miałby działać jak system ostrzegawczy. Jeśli pacjent wcześniej groził, szarpał, atakował – informacja o tym pojawi się w systemie. Tak jak dziś pojawia się np. kwarantanna czy izolacja.
Lekarze chcieliby, aby zgłoszenia trafiały do rejestru przez przełożonych, policję, prokuraturę. Dostęp do danych mieliby tylko pracownicy medyczni, z zachowaniem przepisów o ochronie danych. Cel? Prosty: wiedzieć wcześniej, że w gabinecie siądzie człowiek, który może być zagrożeniem. I móc zareagować.
Drugi punkt postulatu: stworzenie procedury ochronnej dla medyków, wzorowanej na dobrze znanej “Niebieskiej Karcie” stosowanej w przypadku przemocy domowej.
Jeśli lekarz zgłosi, że padł ofiarą agresji – psychicznej lub fizycznej – uruchamiana byłaby specjalna ścieżka: wsparcie psychologiczne, zabezpieczenia organizacyjne, reakcja administracji lub służb.
Nie tak, jak w Krakowie. Nie po fakcie.
Fundacja postuluje też, by pacjenci z rejestru agresywnych byli obsługiwani tylko w obecności co najmniej dwóch osób, np. lekarza i pielęgniarki, albo dwóch lekarzy. Taki standard obowiązywałby wszędzie tam, gdzie ryzyko ataku może być realne.
– To absolutne minimum – piszą autorzy petycji. – System nie zapewnia nam dziś podstawowego bezpieczeństwa.
Petycja już trafiła do Ministerstwa Zdrowia. Teraz środowisko czeka na ruch resortu.
