NFL
Kurdej-Szatan zdradza tajemnice swojego małżeństwa. “Nie jestem z tych żon…”

Barbara Kurdej-Szatan w rozmowie z “Faktem” postanowiła uchylić rąbka tajemnicy, jak wyglądają jej relacje z mężem Rafałem. Przyznaje, że obydwoje bywają wybuchowi, ale chowają długo urazy. Prowadząca program “Cudowne lata” zdradza też, jak łączy intensywne życie zawodowe z byciem mamą.
Barbara Kurdej-Szatan z mężem Rafałem.2
Zobacz zdjęcia
Barbara Kurdej-Szatan z mężem Rafałem. Foto: – / Kapif
Barbara Kurdej-Szatan i jej mąż Rafał Szatan pobrali się, będąc w młodym wieku. Ukochany oświadczył się aktorce już po 5 miesiącach znajomości. Kilka miesięcy później, w 2011 roku, wzięli ślub. On miał wtedy 23 lata, ona 26. Para doczekała się dwójki dzieci: córki Hanny (13 l.) i syna Henryka (5 l.)
BARBARA KURDEJ-SZATAN: Kompletnie się nie wahałam, bo wiedziałam, że jest to taki rodzaj programu, który kocham. Prowadziłam już coś podobnego, bo “Kocham cię Polsko” było zbliżone do tego formatu. Zresztą ludzie cały czas trochę tęsknią za tym programem, a myślę, że “Cudowne lata” trochę im to zastępują i wynagradzają ten czas. Także nie wahałam się ani sekundy!
Jako prowadząca “Cudowne lata” masz dużo dni zdjęciowych w miesiącu. Do tego dochodzą jeszcze inne projekty, jak to łączysz z byciem mamą na pełen etat?
To prawda, ostatnio mam bardzo intensywny czas, bo nie tylko nagrywanie programu, ale też kręcimy nowy serial i kilka ujęć do filmu “Piernikowe serce” i jeszcze gram spektakle. Umiem jednak wszystko wcześniej zaplanować, zorganizować opiekę dla dzieci, myślę, że jestem w tym naprawdę dobra.
Wszystko mamy dobrze opracowane, tym bardziej że Rafała dużo nie ma ostatnio w domu, bo jeździ po Polsce ze spektaklami. Jednak nie jestem z tych żon, które narzekają, marudzą, tylko po prostu biorę sprawy w swoje ręce. Mówię do męża: kochanie, stwórz piękny spektakl, a my sobie tutaj poradzimy
Tak, mam nianię i mam też rodziców niedaleko, więc mogę korzystać z ich pomocy. Ale, żeby nie było za idealnie, to oczywiście też mam momenty, że wstaję rano i wszystko jest na mojej głowie i myślę sobie: Boże, nie dam rady, nie zdążę, nie wyrobię się. Ale to są chwile, a potem się okazuje, że i tak wszystko poszło dobrze i się udało.
Jaki jest wasz przepis na udany związek?
Za sprawą tego, że obydwoje jesteśmy artystami, to jesteśmy bardzo emocjonalni i ekspresywni, urazy nie chowamy długo. Nie mamy cichych dni, raczej po prostu wyrzucamy z siebie emocje, a zaraz się godzimy i jest wszystko dobrze.
Raczej nie, trudno mi teraz określić, co się działo przez 15 lat, bo jak w każdym związku bywało różnie. Ale, ważne jest chyba to, żeby nie trzymać w sobie dużo złych emocji, tylko żeby się oczyszczać z nich.
