NFL
Koniec passy Roberta Lewandowskiego. To jednak najmniejszy problem

Lewandowskiego pod względem czysto piłkarskim. Kolejny, bo nie najlepiej prezentował się także wtedy, gdy strzelał ostatnio gole. Tym razem do siatki nie trafił, nie miał więc czym przykryć nieudanego meczu. Bardziej martwi jednak fakt, że Polak nie dostawał od kolegów podań, nawet gdy znajdował się na dogodnych pozycjach do strzału. Także Wojciech Szczęsny nie może być po tym spotkaniu zadowolony. Barcelona powiększyła przewagę nad Realem Madryt, ale nie takiego wieczoru spodziewali się jej kibice. Piłkarze najwidoczniej też, bo po końcowym gwizdku doszło do gorszących scen.
Robert Lewandowski wcale nie spisywał się ostatnio tak dobrze, jak wskazywałyby na to peany na jego cześć. Ale też w sobotnim meczu z Realem Betis niczego spektakularnie nie zepsuł, by obwiniać go za stratę punktów. Tyle że pewnie wszyscy jego fani woleliby, żeby zaliczył taki występ, jak przed tygodniem. Wtedy to stratę piłki przy bramce rywali przekuł na dwa trafienia, które walnie przyczyniły się do zwycięstwa 4:1 nad Gironą.
W sobotę Lewandowski dostał plastra w osobie Marca Bartry i był właściwie bezużyteczny. Nie wychodził na pozycje, nie miał zbyt wiele wolnego miejsca wokół siebie, a to skutkowało brakiem podań. Jeśli piłki w jego stronę były już kierowane, jak spod ziemi wyrastał kapitan Realu Betis.
A nawet gdy Polak trochę miejsca w końcu miał, koledzy tego nie zauważali. Tak było i na początku, i na końcu meczu. W szóstej minucie nie zauważył go Pedri. Pomocnik zdecydował się na potężny strzał, który Adrian odbił na korner.
Z kolei w 82. minucie, gdy Lamine Yamal rozprowadzał akcję na prawej stronie pola karnego z Kounde, piłka ostatecznie trafiła do Fermina Lopeza. A ten nie dość, że był na spalonym, to w dodatku jego strzał został zablokowany. Tymczasem z drugiej strony “16” Polak machaniem rękoma sygnalizował gotowość do strzału.
