Kim są wyborcy Sławomira Mentzena. “Padłem ofiarą sondaży”

Rodzice Ady z Warszawy nie rozumieją, dlaczego nagle przestała głosować na Platformę i z chłopakiem chodzi na wiece Konfederacji. Ona — twierdzi — przejrzała na oczy i widzi, że Polska potrzebuje “świeżej krwi”. Że Polska potrzebuje Sławomira Mentzena i to na niego odda swój głos w wyborach prezydenckich 18 maja. To samo zapowiada agent nieruchomości z Bydgoszczy, przedsiębiorca z Piastowa i młoda mama z Pruszkowa, którzy — jak Ada — opowiadają, co może dla nich zmienić prezydentura Mentzena.

Słyszałam, że młode matki to najłatwiejszy łup wyborczy do złowienia — uśmiecha się 29-letnia Ania. W wózku przed nią smacznie śpi jej kilkumiesięczne dziecko, niewzruszone głośną muzyką i jeszcze głośniejszym hasłom rzucanym z mównicy. I nieświadome, że to jego pierwszy w życiu polityczny wiec.

— Musimy skruszyć ten partyjny beton — przekonuje z ustawionej w parku sceny Sławomir Mentzen. Ania na spotkanie z kandydatem Konfederacji na prezydenta wybrała się z ciekawości. W Pruszkowie, gdzie mieszka z mężem i dzieckiem nieczęsto zjawiają się pierwszy garnitur polityków, kampania daje więc okazję na spotkanie twarzą w twarz. Mentzen nie musi ją już przekonywać do swoich racji. Na tydzień przed wyborami już wie, że to na niego odda swój głos. Podobnie jak wtedy, gdy ubiegał się o mandat posła.

Byliśmy wtedy z mężem na wakacjach na Majorce. Żeby oddać głos na Mentzena, staliśmy sześć godzin w kolejce do lokalu wyborczego. Czy to poświęcenie? Nie wiem, ale stwierdziliśmy, że po latach prędzej będziemy wspominać i opowiadać o tym głosowaniu niż o tym, co zwiedziliśmy — mówi Ania.