NFL
Hiszpanie oszaleli na punkcie Wojciecha Szczęsnego. Mają z nim jeden, błahy problem

W Hiszpanii nazwisko Wojciecha Szczęsnego jest odmieniane przez wszystkie przypadki, a nawet przekręcane. Tak, to nie pomyłka. Mieszkańcom kraju, w którym gra łatwiej się mówi “Czesni” od oryginalnej wymowy nazwiska. Polak jest też “ścianą”, “bohaterem” i “wojownikiem” w zależności od kontekstu.
FC Barcelona wygrała na wyjeździe z Benfiką Lizbona 1:0, ale tego zwycięstwa prawdopodobnie nie byłoby, gdyby nie Szczęsny. Po czerwonej kartce dla Pau Cubarsiego gospodarze ruszyli do ataku, a polski bramkarz tylko sobie znanym sposobem ich powstrzymał. I to on pojawia się najczęściej w nagłówkach hiszpańskich mediów, a nie chociażby strzelec jedynego gola Raphinha.
Hiszpanie nie mogą się nachwalić Wojciecha Szczęsnego po jego fenomenalnym występie w meczu Benfica – Barcelona (0:1). Po spotkaniu jego nazwisko jest odmieniane przez wszystkie przypadki, choć nie zawsze poprawnie – w hiszpańskich mediach pojawiają się warianty “Czesni” czy “Szcsesny”, co tylko pokazuje, jak bardzo Polak zapadł im w pamięć.
W relacjach z meczu to nie strzelec gola Raphinha, a właśnie Szczęsny jest największym bohaterem Barcelony. “El imbatible Szczesny se viste de héroe en Lisboa” (“Niepokonany Szczęsny ubiera się w strój bohatera w Lizbonie”) – pisze “La Vanguardia”.
Madrycki dziennik “As” w tytule odwołuje się do słynnego już nikotynowego nawyku Polaka: “Szczęsny >>sfajczył<< Benfikę". Po czym dodaje: "Polski bramkarz rozegrał kosmiczny mecz, z ośmioma interwencjami najwyższej klasy, niemal się nie pocąc. Był po prostu perfekcyjny. Nie tylko był to jego najlepszy występ w Barcelonie, ale prawdopodobnie jeden z najlepszych w ostatnich latach". Z kolei "El País" podkreśla, że Szczęsny udowodnił swoją wartość w momencie największej presji: "Barcelona też ma bramkarza: Szczęsny. Jego fantastyczne interwencje i wspólny wysiłek obrony sprawiły, że gol Raphinhi wystarczył do zwycięstwa". Hiszpańskie media zwracają uwagę na opanowanie Szczęsnego w gorącym, pełnym napięcia meczu w Lizbonie. "W takich chwilach warto mieć kogoś, kto zachowa spokój. Barcelona ma kogoś takiego. Nie jest Amerykaninem, jak w powieści Grahama Greene’a. Nie jest też szpiegiem, choć lubi palić, jak bohaterowie kryminałów. Jest Polakiem, bramkarzem i miał do wyrównania rachunki z Benfiką" - zauważa La Vanguardia. Niektóre gazety poszły o krok dalej, wskazując, że Szczęsny zbliżył się do statusu legendy. Katalońska Ara w swoim nagłówku ironicznie zastanawia się: "Czy ktoś już zrobił grę słów z Marbella i cud (‘maravilla’)? Bo to, co zrobił Szczęsny, to cud". Teraz w Hiszpanii zaczyna się dyskusja, czy Barcelona powinna przedłużyć kontrakt z polskim bramkarzem. "Po takich meczach jego nowa umowa powinna być absolutnym priorytetem" - pisze "As". Szczęsny wrócił na europejski top i wygląda na to, że właśnie stał się nowym ulubieńcem hiszpańskich kibiców.
