NFL
Ewelina Ślotała zmarła kilka miesięcy temu. Teraz znowu wybrzmi jej głos. Pisarka ujawniała to przed śmiercią

Mężczyźni Konstancina” to ostatnia książka zmarłej w dramatycznych okolicznościach Eweliny Ślotały. Pisarka opowiedziała w niej o ciemnych stronach bogaczy mieszkających w tej podwarszawskiej miejscowości. To, co ujawniła, przeraża. Z jej opowieści wynika, że mężczyźni z Konstancina to w wielu przypadkach samolubni, rozpieszczeni bogacze folgujący wszystkim swym zachciankom. Ostatnia książka Ślotały trafi do sprzedaży 22 kwietnia.
Pośmiertnie wydana książka pisarki Eweliny Ślotały “Mężczyźni Konstancina”.3
Zobacz zdjęcia
Pośmiertnie wydana książka pisarki Eweliny Ślotały “Mężczyźni Konstancina”. Foto: mat.prasowe, Piotr Molęcki / East News
W listopadzie 2024 r. nieprzytomną Ewelinę Ślotałę w jej warszawskim mieszkaniu znalazła matka. Pisarka doznała krwotoku, a potem przez miesiąc leżała w śpiączce. Pisarka zmarła 17 grudnia. Pochowano na Starych Powązkach 13 stycznia 2025 r.
Ewelina Ślotała przez kilka lat mieszkała w luksusowej willi pod Warszawą i była żoną opływającą w dostatki. Skończyło się awanturami, siniakami i długim bolesnym rozwodem, który przypłaciła zdrowiem. Prawniczka uciekła z konstancińskiej rezydencji z dzieckiem i zamieszkała w Warszawie. Zaczęła pomagać kobietom, które dotknęła przemoc domowa, zajmowała się też wystrojem i aranżacją wnętrz. Powoli dochodziła do siebie, choć demony przeszłości nie pozwalały o sobie zapomnieć. Ratowała się tabletkami uspakajającymi i antydepresantami.
Ponad dwa lata temu Ewelina Ślotała, z wykształcenia prawniczka, z pasji projektantka wnętrz postanowiła pisać i wydała swoją pierwszą książkę inspirowaną życiem w luksusowej sypialni stolicy, jaką jest Konstancin. W sumie wydała cztery książki, które, opowiadają o żonach, kochankach, rozwódkach i matkach Konstancina. Tak stała się solą w oku konstancińskich elit.
Osobiste doświadczenia skłoniły ją do wsparcia ofiar przemocy domowej, której kiedyś sama doświadczyła, i napisania czterech książek. Nie są one pochlebne dla mieszkańców ekskluzywnego podwarszawskiego miasta zamieszkanego przez multimilionerów. Podobnie jak wydani pośmiertnie “Mężczyźni Konstancina”.
Według autorki Konstancin zamieszkują zazwyczaj przystojni, pewni siebie drogo ubrani mężczyźni, którzy dostają to, czego chcą. Jak to osiągają? Robiąc ryzykowne biznesy, mając wpływowych znajomych: tu znajomości nawiązują się już piaskownicy, a potem w odpowiednio drogiej szkole. Gdy już dorosną, robią wszystko, by zajść jak najdalej. Pomagają im w tym także perwersyjne zabawy rodem z serialu “Czarne lustro”, których nie można odmówić, by nie być wykluczonym z tego specyficznego kręgu towarzyskiego, wyrafinowane używki oraz upiększanie się. Ci mężczyźni najchętniej pozostaliby wiecznie młodzi i dlatego korzystają na równi ze swoimi partnerkami z dobrodziejstw medycyny estetycznej.
Ślotała tak opisała mężczyzn z Konstancina: mówi się – i w pewnym sensie jest w tym sporo racji – że kobiety milionerów połowę swojego czasu przeznaczają na zajmowanie się sobą. I bynajmniej nie mam tu na myśli dbania o siebie zgodnie z filozofią self-care, tylko ostrą orkę na nie zawsze żyznej ziemi. Powiększanie, pomniejszanie, podnoszenie, wycinanie, doczepianie i wstrzykiwanie to tylko początek urodowej mordęgi. Ten, kto choć raz zrobił wampirzy lifting, wie, jaki to koszt. Ale ta praca popłaca. Efekty widać jak na dłoni. […] Niejeden mniej hojny pan przekonał się, że zasada “Jak cię widzą, tak cię piszą” obejmuje nie tylko jego, ale też jego żonę, kochankę i biznes. Chcesz dołączyć do nowej spółki? Nie oszczędzaj na żonie. Nieświeże doczepy lub zmarszczki na pewno zostaną odnotowane, stąd zaś już tylko krok do konkluzji, że w domu się nie przelewa. A takim biznesowym wspólnikom Konstancin ręki nie podaje, oj, nie. Żeby było jasne, w tym środowisku nie tylko panie fanatycznie dbają o swój wygląd – mężczyźni również na nim nie oszczędzają. Z tą różnicą, że im mniej zależy na wyglądzie modeli, a bardziej na długowieczności i spowolnieniu starzenia na poziomie biologicznym. Zapachniało boskością, prawda? I tak bogacze, poza oczywistymi rzeczami jak stosowanie drogich kremów z botuliną i jadem kiełbasianym, nierzadko kupionych na czarnym rynku (zdesperowani miliarderzy z całego świata testują takie zakazane produkty w Azji), korzystają z odpowiedniej diety, i to koniecznie spersonalizowanej na podstawie DNA. […] Pewnie się zastanawiacie, jak taka dieta ma się do hulaszczych wybryków samców w ich męskich jaskiniach, na jachtach i w prywatnych posesjach zakopanych pod pustynnym piaskiem? Cóż, na takie okazje jest dyspensa. Ale po karnawale każdy szanujący się samiec alfa jest umówiony na witaminowe wlewy (koszt jednego to ponad dwa tysiące złotych). Po serii dziesięciu wlewów aplikowanych w kilkudniowych odstępach nasi panowie znowu błyszczą złotem
