Connect with us

NFL

Dziś to by nie przeszło, w PRL było na porządku dziennym. “Jakoś żadnemu dziecku krzywda się nie stała”

Published

on

Ktoś, kto wychowywał się w latach 80. i 90., wspominając swoje dzieciństwo zapewne dojdzie do wniosku, że w niewielkim stopniu przypominało dzieciństwo dzisiejszych maluchów. Rodzice zdawali się być bardziej beztroscy, a dzieci miały dzięki temu więcej swobody.

Rodzicielstwo w latach 80. i 90. wyglądało zupełnie inaczej niż dziś. W tamtych czasach na porządku dziennym były sytuacje, które dziś wydają się nie do pomyślenia i na samą myśl niektórym jeżą się włosy na głowie. Dzieci miały więcej swobody, rodzice byli bardziej beztroscy, dobro i bezpieczeństwo najmłodszych miały inną definicję.

Moi rodzice od zawsze dużo palili. A mówiąc palili – mam na myśli – jarali jednego papierosa za drugim od świtu do nocy. Nawet przy stole, w czasie posiłku. Z dzieciństwa mam takie wspomnienie, że jemy obiad podany przez mamę. Ja i moja siostra się ociągamy, a rodzice po skończonym posiłku zapalają papierosy i nimi kopcą na nas i na to jedzenie. Siedzimy w chmurze dymu” – wspomina Agata, której dzieciństwo przypadło na przełom lat 80. i 90. “Wtedy nikogo to nie dziwiło, pamiętam, że w wielu domach tak było. Nikt się nie zastanawiał, że może dmuchanie kilkulatkowi w trakcie jedzenia dymem w twarz to nie najlepszy pomysł” – dodaje.

Kiedy byłem mały, jakoś początek podstawówki musiał to być, tata czasem wysyłał mnie do sklepu po piwo i papierosy. Latałem do sklepu obok, sprzedawczyni mnie znała i bez problemu sprzedawała to, co potrzebowałem” – wspomina Tomek, który wychował się na warszawskim Mokotowie. “A gdy ekspedientka się zmieniła i nowa nie chciała sprzedawać mi tego, co potrzebował tata, wystarczyło, że dał mi karteczkę, na której pisał, że prosi o sprzedanie mi np. 3 piw i 2 paczek Ekstramocnych” – dodaje. “Dziś, jak ktoś sprzeda nieletniemu papierosy, to afera murowana, wtedy nikt się tym nie przejmował” – mówi.

Kiedy ostatnio wybieraliśmy z mężem kolejny fotelik samochodowy dla starszego dziecka, wspominaliśmy, jak my podróżowaliśmy samochodem z rodzicami w dzieciństwie” – mówi Klaudia, która urodziła się na początku lat 80. “O fotelikach dla dzieci oczywiście nikt nie słyszał. Siedzieliśmy z tyłu i nikt nawet nie wymagał od nas zapinania pasów. A gdy jechaliśmy w jakąś dłuższą podróż, np. wakacje nad morze, mama nam ścieliła i sobie spaliśmy” – dodaje.

Mieszkaliśmy w dużym bloku na warszawskim Żoliborzu. Ja, mama, tata i mój młodszy brat. Kiedy sąsiedzi robili imprezę, normalne było, że rodzice kładli nas spać w domu i wychodzili do nich. Nikt się nad tym specjalnie nie zastanawiał. Raz obudziłam się w nocy i wyszłam z bloku w poszukiwaniu mamy. Mogłam mieć 4,5 lat. Pamiętam, że stałam przed klatką i nasłuchiwałam, to było lato, więc wszędzie były pootwierane okna. Usłyszałam głos mamy i do niej dotarłam” – wspomina Asia. “Mama nie była zaskoczona lub przestraszona, że sama do niej przyszłam. Raczej zirytowana, że musi mnie odprowadzać do łóżka” – dodaje. “Ja i moje kuzynostwo często zostawaliśmy w domu, gdy była jakaś większa rodzinna impreza. Dla nas to też była atrakcja, bo było wiadomo, ze rodzice gdzieś znikną, nikt nie będzie pilnował, czy już rzeczywiście śpimy, mogliśmy szaleć w piżamach do późna. Jakoś żadnemu dziecku krzywda się nie stała” – wspomina Asia.

Click to comment

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Copyright © 2024 Myjoy247