NFL
Cały świat mówi o tym, co zrobił Wojciech Szczęsny. Potrzebował 20 sekund

To był najlepszy występ Wojciecha Szczęsnego w barwach Barcelony, co nie ulega najmniejszej wątpliwości. Polak spisał się wprost kapitalnie i choć piłkarze Benfiki raz za razem próbowali go pokonać, to były zawodnik Juventusu grał po prostu kapitalnie i zachował czyste konto. O jego interwencjach mówi cały świat. Wystarczyło 20 sekund, do pierwszego groźnego uderzenia Vangelisa Pavlidisa. Szczęsny udowodnił, dlaczego miejsce między słupkami Blaugrany należy mu się bezdyskusyjnie.
Już od samego początku spotkania Wojciech Szczęsny miał pełne ręce roboty. Benfica atakowała od pierwszej minuty, a po 20 sekundach Polak zanotował kapitalną interwencję po uderzeniu Vangelisa Pavlidisa. Grecki napastnik robił co mógł, by pokonać polskiego bramkarza po raz kolejny. Ten jednak nie poddał się ani na początku meczu, ani później, choć miał mnóstwo pracy.
Polak dwoił się i troił, robił co mógł, by powstrzymać ofensywnie usposobionych piłkarzy Benfiki. Zadanie było trudniejsze dlatego, że to gospodarze grali w przewadze, co utrudniało Szczęsnemu utrzymanie czystego konta. Choć już wydawało się, że nawet pomimo tak dobrej serii przy jego nazwisku i tak trzeba będzie postawić jeden minus.
Polak był jak w transie, ale ostatecznie po jego faulu sędzia podyktował w 83. minucie rzut karny dla Benfiki. Faul był ewidentny, ale Szczęsnego uratował fakt, że w akcji Portugalczyków doszło do minimalnego spalonego. Trudno byłoby obwiniać go za faul pod własną bramką, ale i tak miał szczęście, że skończyło się tylko na strachu.
Poza tą sytuacją możemy mówić o ogromnej pewności polskiego bramkarza. Robił co mógł, by udowodnić, że miejsce między słupkami Barcelony należy mu się bezdyskusyjnie. Zanotował osiem skutecznych interwencji, a duża część z nich była naprawdę wymagająca. Zwłaszcza Pavlidis sprawił mu sporo kłopotów, nie tylko w 20 sekundzie, ale też w 77. minucie, gdy Polak znów w wielkim stylu obronił uderzenie Greka. Nie może dziwić, że po takim występie o Szczęsnym mówią kibice z całego świata. Wystarczy zobaczyć komentarze pod wpisami Barcelony w mediach społecznościowych.
Zupełnie inaczej należy ocenić występ Roberta Lewandowskiego. Polak miał doskonałą sytuację w pierwszej połowie, gdy powinien trafić do siatki z kilku metrów w wielkim zamieszaniu pod bramką lizbończyków. Potem był już zupełnie niewidoczny, choć trudno uznać, że to jednoznacznie jego wina.
Wszystko przez fakt, że FC Barcelona rozgrywała większość spotkania w osłabieniu. Hansi Flick zaskoczył decyzją o zdjęciu Daniego Olmo już w pierwszej połowie, choć wydawało się, że “ofiarą” czerwonej kartki Pau Cubarskiego paść może właśnie polski napastnik. Ostatecznie rozegrał 78 minut, w trakcie których oddał tylko jeden strzał.
