NFL
Były współpracownik Nawrockiego “zaczął sypać”. Na jaw wychodzą niekorzystne informacje Czytaj więcej:

W ostatnich dniach tak zwana afera mieszkaniowa z udziałem Karola Nawrockiego zdominowała debatę publiczną. Kandydat popierany przez PiS na prezydenta miał przejąć kawalerkę w Gdańsku od starszego i schorowanego pana Jerzego w okolicznościach budzących poważne wątpliwości, co ujawnili dziennikarze Onetu. Z każdą kolejną publikacją pojawiają się nowe, niekorzystne dla Nawrockiego fakty. Teraz jeden z portali dotarł do dawnego współpracownika kandydata na prezydenta RP. Mężczyzna zdradził kolejne zaskakujące fakty.
W ostatnich dniach Karol Nawrocki, kandydat na prezydenta wspierany przez PiS, znalazł się w centrum kontrowersji związanej z zakupem kawalerki w Gdańsku z 2017 roku. Z pozoru zwykła transakcja zyskała inny wymiar po śledztwie dziennikarskim portalu Onet, który ujawnił, że sprzedaż mieszkania miała być powiązana z ustną obietnicą pomocy dla starszego i schorowanego właściciela – pana Jerzego Ż.
Według dziennikarzy, starszy mężczyzna zdecydował się sprzedać mieszkanie bez zabezpieczenia, wierząc, że Nawroccy otoczą go opieką. Po podpisaniu umowy kontakt miał się jednak urwać, a sam kandydat twierdził, że nie wie, gdzie dziś przebywa pan Jerzy.
Reporterzy ustalili, że mężczyzna od kwietnia 2024 r. przebywa w domu pomocy społecznej w Gdańsku. Rzecznik prezydenta miasta poinformował, że wcześniej objęty był usługami opiekuńczymi MOPR, które dostosowywano do jego potrzeb. Gdy stan zdrowia pana Jerzego się pogorszył, sąd wydał zgodę na jego umieszczenie w placówce.
W lutym 2024 r. w związku z brakiem możliwości zabezpieczenia pana w miejscu zamieszkania, MOPR zawnioskował do sądu o umieszczenie pana w Domu Pomocy Społecznej. Sąd na to się zgodził i od kwietnia 2024 r. pan przebywa pod całodobową specjalistyczną opieką, której koszty, zgodnie z prawem, ponosi wyłącznie miasto Gdańsk i potrzebujący – powiedział Onetowi Daniel Stenzel.
Nowe światło na sprawę rzuca także relacja Anny Kanigowskiej, opiekunki pana Jerzego. Kobieta twierdzi, że mężczyzna żył w ubóstwie, nie miał pieniędzy na rachunki, a zimą siedział w zimnym i ciemnym mieszkaniu.
Nie miał pieniędzy, żeby zapłacić za prąd, a w tym mieszkaniu wszystko było elektryczne (…). Żeby nie marzł w zimie, płaciłam za prąd z moich własnych pieniędzy (…)
Nawrocki chciał tylko przejąć mieszkanie, a potem po prostu wszystko miał gdzieś. Nigdy nie spotkałam się z tak bezczelnym oszustwem – mówiła w rozmowie z Onetem.
Afera wywołała polityczne poruszenie. Wiele osób podważa sens dalszego poparcia Nawrockiego przez PiS, a niektórzy apelują o jego wycofanie się z wyborów. Sam zainteresowany nie zamierza jednak rezygnować i zapewnia o swojej niewinności, twierdząc, że „aparat państwa działa przeciwko jego kandydaturze”.
Panie redaktorze, nie żartuje Pan? Absolutnie nie rozważam. Zamierzam wygrać najbliższe wybory prezydenckie, mimo że cały czas aparat państwa działa przeciwko mojej kandydaturze – mówił Karol Nawrocki w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim.
Dziś portal Onet ujawnił kolejne niepokojące szczegóły dotyczące tzw. afery mieszkaniowej Karola Nawrockiego. Z najnowszych ustaleń wynika, że w sprawie zakupu kawalerki należącej do pana Jerzego Ż. mogło dojść do poważnych nieprawidłowości – wszystko wskazuje na to, że Marta i Karol Nawroccy zawarli umowę… sami ze sobą.
Choć w finalnym akcie notarialnym zapisano, że Jerzy Ż. otrzymał od małżeństwa Nawrockich 120 tysięcy złotych, dziennikarze Onetu poddają w wątpliwość, czy pieniądze rzeczywiście zostały wypłacone. Kluczowe znaczenie ma wcześniejsza, przedwstępna umowa zawarta notarialnie, w której pan Jerzy udzielił małżeństwu pełnomocnictwa – nieodwołalnego i bardzo szerokiego. Zapis pozwalał Nawrockim samodzielnie dysponować mieszkaniem, które dopiero zamierzali od niego kupić, w tym zawrzeć końcową umowę sprzedaży na swoją rzecz i na zasadach ustalonych według własnego uznania.
Z powodów formalnych – głównie obowiązującego wówczas zakazu sprzedaży mieszkań komunalnych z bonifikatą – do finalizacji transakcji doszło dopiero po upływie pięciu lat. 6 marca 2017 roku, kiedy zakaz już nie obowiązywał, Marta i Karol Nawroccy, działając jako pełnomocnicy Jerzego Ż., formalnie sprzedali sobie jego kawalerkę. W akcie notarialnym znalazł się zapis, że reprezentując pana Jerzego, przenoszą własność lokalu… na siebie samych.
Te ustalenia wywołały kolejną burzę wśród opinii publicznej. Teraz dziennikarze portalu naTemat dotarli do dawnego współpracownika Karola Nawrockiego – Jędrzeja Włodarczyka. Mężczyzna zabrał głos i zdradził kolejne zaskakujące fakty w tej sprawie.
