Connect with us

NFL

Burza po słowach Szymona Marciniaka. A mógł tak łatwo jej uniknąć

Published

on

Szymon Marciniak chciał ugasić pożar po meczu Legii Warszawa z Jagiellonią Białystok, ale pomylił kanistry i zamiast wody, dolał do wszystkiego jeszcze trochę benzyny. Tłumaczeń najbardziej znanego polskiego sędziego nie kupuje niemal nikt. A przecież 44-latek przyznał, że tego wszystkiego można było uniknąć. Teraz sam, przynajmniej przez jakiś czas, uniknie sędziowania.

Spotkanie mistrzów Polski z Legią przy Łazienkowskiej miało wzbudzić wielkie emocje, ale niekoniecznie o to nam chodziło. Nasi przedstawiciele w europejskich pucharach stworzyli świetne widowisko, ale niestety po meczu głównie mówiło się o kimś innym. Piotr Lasyk i będący na wozie VAR Szymon Marciniak skradli show, a potem postanowili się wytłumaczyć. I choć faktycznie podjęli kilka decyzji, których domagali się kibice, to i tak jeszcze mocniej podburzyli zainteresowanych.

Zacznijmy od pierwszej sytuacji, która wzbudziła kontrowersje. Czy Ilja Szkuryn zagrał piłkę ręką we własnym polu karnym? Oczywiście. Czy powinna zostać podyktowana jedenastka? To na antenie Meczyków potwierdził sam Marciniak, dodając jednak, że nie dysponował takim obrazem z żadnej z kamer, który dałby mu dowód na przewinienie piłkarza Legii. I to w zasadzie trzeba zrozumieć. Im dalej w las, tym sytuacja staje się jednak coraz mniej logiczna.

Głównym zarzutem do sędziów tego meczu było niepodyktowanie rzutu karnego dla Jagiellonii niedługo przed tym, jak Legia zdobyła drugą bramkę. Piotr Lasyk był przekonany, że Paweł Wszołek faulował i choć niewątpliwie nie był to ewidentny błąd, to sędziowie postanowili skorzystać z protokołu VAR. Wszystko trwało dobrych kilka minut i wywołało wielką burzę. I tu pojawia się największy problem — tej burzy wcale nie musiało być.

Click to comment

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Copyright © 2024 Myjoy247