NFL
Bohaterem meczu został Luquinhas, który ustrzelił dublet w niecałe dziesięć minut ⚽⚽

Legia Warszawa zwyciężyła 2:1 nad Górnikiem Zabrze w niedzielnym starciu 27. kolejki PKO Ekstraklasy. Bohaterem meczu został Luquinhas, który ustrzelił dublet w niecałe dziesięć minut.
Determinacja po przerwie pozwoliła Legii Warszawa odwrócić losy rywalizacji z Górnikiem i po trzech meczach bez zwycięstwa w lidze, sięgnąć po komplet punktów. “Wojskowi” będą musieli jednak mocno przeanalizować pierwszą część meczu w Zabrzu, bo taka gra nie przystoi drużynie, która lada moment powalczy z Chelsea o półfinał Ligi Konferencji.
Drużyna Jana Urbana potrzebowała zaledwie kilku minut, by wyjść na prowadzenie. Akcję rozpoczął Rafał Janicki, który odebrał piłkę na połowie Legii. Następnie Yosuke Furukawa ruszył z indywidualnym rajdem w kierunku pola karnego, a tam znalazł już Taofeeka Ismaheela. Nigeryjczyk miał tak dużo miejsca do strzału, że grzechem byłoby nie skarcić defensywy gości w takiej sytuacji.
Legia nie wyciągnęła żadnych wniosków po stracie gola. Nadal zostawiała Górnikowi sporo wolnych przestrzeni, nabierała się na wysoki pressing przeciwników w bocznych sektorach i dopuszczała gospodarzy do kolejnych sytuacji pod bramką.
Na kilkanaście minut przed przerwą przyjezdni z Warszawy zaczynali się przebudzać. Ilja Szkuryn miał szansę, by wykorzystać nieporozumienie w polu karnym Górnika. Majchrowicz zderzył się z Sarapatą i piłka trafiła właśnie do Białorusina. Ten jednak podniósł piłkę za wysoko i obił jedynie poprzeczkę.
Przed przerwą przynajmniej dwie akcje gospodarzy powinny zakończyć się kolejnymi trafieniami. Brakowało jednak dokładności w ostatnich zagraniach i tak np. Górnik w sytuacji dwóch na jednego, nie oddał nawet strzału, bo Luka Zahović zamiast zagrać celnie do samotnego Lukasa Podolskiego, skierował piłkę za lekko pod nogi wracających piłkarzy Legii.
Górnik po przerwie nie wyglądał tak efektownie, a przede wszystkim efektywnie. To był moment, z którego skorzystała Legia. Goncalo Feio nie musiał długo czekać na gola wyrównującego, bo przed upływem kwadransa na uderzenie zza pola karnego zdecydował się Luquinhas. Skrzydłowy miał szczęście przy tym strzale, bo piłka rykoszetem wpadła do bramki zaskoczonego Filipa Majchrowicza.
Goście poszli za ciosem i ponownie przy odrobinie szczęścia do siatki trafił Luquinhas. Brazylijczyk dostawił stopę do zagrania od Ilji Szkuryna. VAR dość długo sprawdzał prawidłowość tej bramki, ale skrzydłowy Legii uniknął ofsajdu i zapewnił prowadzenie swojej drużynie.
