NFL
Bartosz Kurek długo milczał w sprawie gry w kadrze. Nam zdradza kulisy

W poprzednim sezonie kadrowym Bartosz Kurek unikał deklaracji na temat swojej reprezentacyjnej przyszłości, choć wielu spodziewało się, że igrzyska olimpijskie w Paryżu będą jego ostatnim turniejem w biało-czerwonej koszulce. Tymczasem niespełna 37-letni kapitan polskiej kadry otrzymał powołanie od Nikoli Grbicia. – Po prostu czuję, że jeszcze mogę coś dać na boisku od siebie i mam nadzieję, że to zrobię w te wakacje – słyszymy. I opowiada, na co umówił się z selekcjonerem.
Nie wiem, czy jestem aż tak ważnym zawodnikiem, żeby deklaracje z mojej strony były komukolwiek potrzebne albo żebym musiał ogłaszać coś wszem wobec. Jeśli coś się wydarzy, będzie to wynikać z naturalnej kolei losu. Przecież nie będę robił tournée po miastach i żegnał się ze wszystkimi kibicami w Polsce (…). Po prostu nie wiem, czy potrzebuję cokolwiek deklarować (…). Może będą lepsi ode mnie i trener nie będzie mnie widział w reprezentacji – tak odpowiadał nam Bartosz Kurek, gdy w obszernym wywiadzie dla “Przeglądu Sportowego” tuż przed igrzyskami w Paryżu, pytaliśmy go o to, czy będą one jego ostatnim turniejem w narodowych barwach. Teraz wszystko stało się jasne
Kurek unikał deklaracji tak wtedy, jak i po zakończonych igrzyskach. Choć po finale, dwukrotny mistrz świata i były kolega Kurka z reprezentacji – Michał Kubiak – zasugerował, że atakujący pewnie pożegna się z kadrą. Taki scenariusz wydawał się prawdopodobny, zwłaszcza że niespełna 37-letni Kurek to drugi najstarszy zawodnik (po rok starszym od niego Grzegorzu Łomaczu) z drużyny srebrnych medalistów olimpijskich z Paryża.
Jednak kiedy w miniony wtorek trener Nikola Grbić oficjalnie ogłosił szeroką listę powołanych na tegoroczną Ligę Narodów, Kurek znalazł się w trzydziestce, w której to zabrakło w sumie pięciu graczy z ekipy wicemistrzów z igrzysk. Mowa o duecie rozgrywających: Marcin Janusz i wspomniany wcześniej Łomacz, środkowym Mateuszu Bieńku (ostatnie dwa sezony kadrowe kończył z kontuzją stóp), atakującym Łukaszu Kaczmarku oraz libero Pawle Zatorskim. Gdy Grbić rozmawiał z Kurkiem o powołaniach na sezon, miał usłyszeć od niego, że jeśli tylko jest taka potrzeba, to on czuje się gotowy, by stawić się na zgrupowaniu. Sam selekcjoner tak w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet tłumaczył, dlaczego nie rozmawiał z zawodnikami zaraz po igrzyskach na temat ich przyszłości:
— Widziałem, jak bardzo byli zmęczeni i przytłoczeni wszystkim tym, co wydarzyło się w Paryżu. Gdybyśmy rozmawiali zaraz po igrzyskach, pewnie część zawodników powiedziałaby, że mówi “pas”. Dałem im czas, żeby odpoczęli, przetrawili cały ten stres i presję związaną z olimpijskim występem. Kiedy wróciliśmy do rozmów na temat tego sezonu, każdy z medalistów zapowiedział, że jeśli jest taka potrzeba, to on jest dostępny dla kadry – tłumaczył nam Grbić
