NFL
Aryna Sabalenka ograła Igę Świątek na oczach świata. To był pierwszy sygnał
To była jedna z największych niespodzianek końcówki sezonu. Już wydawało się, że nic nie zatrzyma Igi Świątek w wygraniu swojego pierwszego WTA Finals. Tymczasem w półfinale szans nie dała jej Aryna Sabalenka, wygrywając aż 6:2, 2:6, 6:1 w listopadzie 2022 r. To był pierwszy sygnał mówiący o tym, że kolejny sezon może należeć właśnie do obecnej liderki rankingu. Rok później doszło do bezlitosnego rewanżu na korzyść Polki.
Gdy Iga Świątek zaczynała rok 2022, sama pewnie nie spodziewała się, ile radości przyniosą jej kolejne miesiące. A jednak to właśnie ona przejęła prymat w kobiecym tenisie, wygrywając Roland Garros, US Open i notując serię 37 zwycięstw z rzędu. Po wygranej w Nowym Jorku Polka przyjeżdżała do Fort Worth na WTA Finals w roli murowanej faworytki. A po fazie grupowej jej szanse wydawały się jeszcze większe.
W meczach z Darią Kasatkiną, Caroline Garcią i Coco Gauff liderka rankingu nie straciła choćby jednego seta. Ba, w żadnym z nich nie przegrała więcej niż trzech gemów. To był pokaz jej siły na koniec sezonu i nic nie wskazywało na to, by zwycięski marsz został nagle przerwany. 5 listopada 2022 r. doszło jednak do zaskakującego zwrotu.
Aryna Sabalenka zajęła w swojej grupie drugie miejsce i tym samym to właśnie ona miała zagrać ze Świątek w półfinale. Białorusinka notowała przyzwoite tygodnie; w półfinale US Open przegrała z Polką dopiero po pasjonującym boju. Dopiero w Fort Worth pokazała jednak, że jest w stanie wygrywać z pierwszą rakietą świata. I to w wielkim stylu.
Ich szóste bezpośrednie starcie okazało się… po prostu szalone. Najpierw dominowała Sabalenka, która wygrała seta 6:2. Potem takim samym rezultatem odpowiedziała Świątek, więc decydować musiała trzecia partia. W niej nie doszło nawet do walki. Rozstawiona z numerem 7. Białorusinka dała istne show, wygrywając z Polką 6:1. To był pierwszy sygnał dotyczący tego, że w kolejnych miesiącach może być znacznie silniejsza.