NFL
Amerykanie wycofują żołnierzy spod Rzeszowa. Tusk przerywa milczenie

Decyzja USA o wycofaniu części wojsk z rejonu Rzeszowa i Jasionki wywołała poruszenie w kraju. Głos w sprawie zabrał premier Donald Tusk, uspokajając opinię publiczną i ujawniając kulisy rozmów z Waszyngtonem. Ruch Amerykanów nie oznacza jednak osłabienia obecności wojskowej USA w Polsce, jak podkreślił szef rządu. Sytuację dla “Super Expressu” komentuje także dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas – amerykanista, ekspert ds. bezpieczeństwa i stosunków międzynarodowych.
Władze amerykańskie potwierdziły relokację części sił z Jasionki. Jednego z kluczowych punktów wsparcia dla Ukrainy i zarazem symbolu obecności wojskowej USA w Polsce. Premier Donald Tusk postanowił przeciąć spekulacje.
Były premier Morawiecki o tym, czy widzi szansę na przyszłą koalicję PiS-Konfederacja. Krótka odpowiedź
– To nie jest żadne zaskoczenie, Amerykanie nas o tym uprzedzali i zapewniali, że żołnierze, którzy będą wycofali z okolic Rzeszowa i z Jasionki, będą nadal stacjonowali w Polsce i że nie oznacza to w żaden sposób redukcji sił amerykańskich w Polsce czy w Europie – powiedział w poniedziałek szef rządu podczas spotkania z branżą motoryzacyjną.
Zarówno Ministerstwo Obrony Narodowej, jak i Biały Dom zapewniają, że Polska nie zostaje bez ochrony. Siły USA mają pozostać na miejscu, chociaż w innych lokalizacjach. Teren Jasionki ma przejąć wielonarodowa jednostka z udziałem Norwegii, Niemiec i Wielkiej Brytanii.
To jednak oznacza coś więcej. Zzmienia się charakter obecności wojskowej USA w Polsce. Z bazy operacyjnej wspierającej Ukrainę, na bardziej „rotacyjną”, „sojuszniczą”, mniej widoczną. A to już nie jest tylko „techniczne przesunięcie”.
W cieniu decyzji o relokacji pozostaje pytanie o pozycję Polski w amerykańskich planach. Czy jesteśmy nadal „tarczą” i „centrum logistycznym” Europy Środkowo-Wschodniej? A może w cieniu decyzji Trumpa o cłach na UE, rozpoczyna się subtelna zmiana priorytetów?
Ekspert: To sygnał dla Putina. USA zaczynają się cofać
Do ostatnich doniesień dotyczących relokacji amerykańskich wojsk odniósł się w rozmowie z nami dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas, amerykanista i ekspert ds. stosunków międzynarodowych oraz bezpieczeństwa. To ceniony analityk, który zdobywał wykształcenie na amerykańskich uczelniach – Uniwersytecie Georgetown, gdzie specjalizował się w bezpieczeństwie narodowym, oraz Uniwersytecie Johnsa Hopkinsa w Waszyngtonie, gdzie uzyskał doktorat z zakresu stosunków międzynarodowych. Był uczniem takich postaci jak Zbigniew Brzeziński i Eliot A. Cohen, co tylko potwierdza jego wyjątkową pozycję jako komentatora spraw globalnych.
– Po pierwsze adresatem rozkazu prezydenta Trumpa, bo oczywiście rozkaz tej wagi musiał zostać wydany przez dowódcę naczelnego Sił Zbrojnych Stanów Zjednoczonych Ameryki. Tym dowódcą jest prezydent. Adresatem tego rozkazu, w sensie strony, na której ma ten rozkaz robić wrażenie, jest Rosja. Jest Rosja i prezydent Władimir Putin. A treść tego przekazu, który ma dotrzeć do Kremla, jest taka, że Stany Zjednoczone zmniejszają swoje zaangażowanie w sprawy Ukrainy, w sprawy wojny Rosji przeciw Ukrainie – komentuje dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas dla “Super Expressu”.
