NFL
Adam Małysz oburzony po skandalu w Trondheim. “To nie był incydent, to trwało od dawna”

Adam Małysz, prezes Polskiego Związku Narciarskiego, nie krył oburzenia tym, jak zakończyła się rywalizacja w skokach w mistrzostwach świata w narciarstwie klasycznym w Trondheim. Z takim skandalem skoki narciarskie nie miały do czynienia już dawno. – Liczę przede wszystkim na reakcję FIS. Taką, która ukróci wszelkie manipulacje – powiedział sternik związku.
Po konkursie na dużej skoczni w Trondheim Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) zdecydowała się na rozprucie kombinezonów norweskich skoczków. Dopiero wtedy okazało się, z jak wielkim oszustwem mamy do czynienia.W nogawkach strojów zawodników z tego kraju znajdował się dodatkowy materiał, który usztywniał je od kolana aż po krok, co pomagało obniżyć krok w locie.
– To prawda. Złożyliśmy protest razem z Austrią i Słowenią i on został odrzucony. Kolejny jednak musiał przynieść efekt, skoro zdyskwalifikowano Johanna Andre Forfanga i Mariusa Lindvika. To jest bardzo niesportowe zachowanie. Wszyscy kombinują i próbują czegoś nowego, ale w ramach przepisów. To, co się wydarzyło, nie przejdzie jednak bez echa, bo pojawia się też temat duplikatów chipów. To na pewno będzie badane. FIS tłumaczy, że gdyby to były inne chipy, to by to rozpoznali. Myślę, że wcale nie musiałoby tak być.
Czytaj więcej na
Dostaliśmy takie informacje w piątek wieczorem. Najpierw otrzymaliśmy informację o tym, że jest taki materiał, a później nam go przesłano. Austriacy zapytali nas, czy dołączymy do protestu. Poszliśmy w to. Na skoczni przekazaliśmy protest FIS, a oni nie bardzo wiedzieli, co z tym zrobić. Mówili, że wcale nie musi to być prawdziwe nagranie. Norwegowie z kolei tłumaczyli się, że te kombinezony nie były przygotowywane na mistrzostwa świata. Spokojnie jednak będzie można sprawdzić, czy to był oryginalny materiał. Razem z datami. Nasz protest został odrzucony, ale kolejny złożyli Niemcy. I stało się to, co się stało. To przykre, że do tego doszło w Norwegii, która organizowała mistrzostwa świata. Sport powinien być jednak fair play. Są teraz duże dyskusje nad tym, co zrobić, by uszczelnić system kontroli. Jeśli FIS się tym nie zajmie, to będzie coraz gorzej. Coraz więcej będzie kombinowania.
Jestem za tym, by najlepsza “15” przynosiła po konkursie sprzęt i była bardzo dokładnie sprawdzana. Może jednak dobrym pomysłem byłoby skakanie w obcisłych kombinezonach albo w takich, w których mierzony byłby tylko krok, a cała reszta byłaby dowolna. Jak kombinezon będzie za duży, to też skoczek nie poleci, bo będzie za wolny. Trzeba iść teraz za ciosem i podjąć takie kroki, które wyeliminują oszustów z tego sportu.- Mam nadzieję, że podejmą, choć FIS jest chyba trochę za słaba na takie działanie. Boją się podejmowania stanowczych decyzji. Często słyszę, że to byłoby ze szkodą dla tego sportu, którym ludzie przestaną się interesować. Mamy przeliczniki za wiatr, ale nie wszyscy są kontrolowani w konkursie. Przecież jeszcze rok temu można było wymieniać kombinezon między seriami. Zaczęto zatem chipować kombinezony. I to jest dobry pomysł. Nikt jednak nie wpadł na pomysł, że te chipy można powielić. Powinny polecieć teraz głowy w FIS po takim skandalu?- Jestem zdania, że tak powinno być. Liczę przede wszystkim na reakcję FIS. Taką, która ukróci wszelkie manipulacje. Tego, co się stało, nie można traktować jako incydent, bo to była praktyka. To trwało od dawna. Materiał wideo, jaki FIS otrzymała, powinien zostać przeanalizowany jeszcze w dniu konkursu. Nie w czasie kolejnych zawodów, czy po sezonie. Trzeba działać od razu i wyciągać wnioski tu i teraz. Od kolejnego konkursu powinny być jakie kontrole, żeby takie numery już nie przeszły.
