NFL
Aborcja w 9. miesiącu ciąży w szpitalu w Oleśnicy. Braun wtargnął do placówki, by dokonać “zatrzymania obywatelskiego”

Po tym, jak światło dzienne ujrzała historia pani Anity, która w 36 tygodniu ciąży zdecydowała się na aborcję w szpitalu w Oleśnicy, Polskie Towarzystwo Ginekologów i Położników zwróciło się do ministry zdrowia Izabeli Leszczyny o konkretne wytyczne dotyczące przerywania ciąży po 24 tygodniu, kiedy płód jest potencjalnie zdolny do życia, ale zagrożone jest zdrowie lub życie kobiety. Dla prawników nie ma wątpliwości: to przestępstwo. Przypadek jest wyjątkowy. U płodu zdiagnozowano bowiem ciężką wadę — wrodzoną łamliwość kości.
W marcu “Gazeta Wyborcza” opisała historię pani Anity, która będąc w 36. tygodniu ciąży trafiła do szpitala w Łodzi, domagając się przeprowadzenia aborcji na podstawie przesłanki zagrożenia życia lub zdrowia pacjentki. Kobieta była pacjentką ginekologii i patologii ciąży w Centralnym Szpitalu Klinicznym Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Na późnym etapie ciąży dowiedziała się, że dziecko może cierpieć na wrodzoną łamliwość kości.
W szpitalu w Łodzi pacjentce zaproponowano “zakończenie ciąży” przez cesarskie cięcie pod narkozą, lekarze odmówili jednak dokonania zabiegu metodą indukcji asystolii u płodu, polegającą na wstrzyknięciu do serca płodu chlorku potasu.
— Tamto dziecko byłoby w stanie funkcjonować, to był 36. tydzień ciąży. Ważyło prawie dwa kg, było w dobrym stanie wewnątrzmacicznym. Bardzo wiele dzieci z łamliwością kości dobrze żyje po urodzeniu, są całkowicie sprawne intelektualnie. Polskie przepisy prawa wprost zabraniają zabicia takiego dziecka — powiedział prof. Piotr Sieroszewski, kierownik I Katedry Ginekologii i Położnictwa Kliniki Medycyny Płodu i Ginekologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi oraz prezes Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników (PTGiP), który konsultował pacjentkę.
Jak stwierdził, zaproponował pacjentce cesarskie cięcie ze względu na jej zły stan psychiczny i objęcie dziecka wysokospecjalistyczną opieką pediatryczną. Kobieta nie wyraziła na to zgody i wypisała się na własne żądanie ze szpitala. Trafiła do szpitala w Oleśnicy (woj. dolnośląskie), gdzie wykonywane są aborcje w sytuacji, gdy inne szpitale ich odmawiają. Zabieg przerwania ciąży w 36. tygodniu ciąży przeprowadziła ginekolożka dr Gizela Jagielska, stosując metodę indukcji asystolii płodu. Jak twierdzi, zabieg ten był zgodny z prawem.
Przemawiały za tym przesłanki medyczne. Zgodnie z rekomendacją Światowej Organizacji Zdrowia oraz Międzynarodowej Federacji Ginekologów i Położników FIGO, do którego należy PTGiP, aborcja jest procesem, którego efektem jest poród martwy, a nie poród żywy. Aborcja nie jest tym samym, co indukcja porodu czy wykonanie cięcia cesarskiego ze wskazań medycznych. Definicją aborcji jest to, że chcemy uzyskać poronienie lub poród martwy. Natomiast rzeczywiście w polskiej w polskim prawie nie ma definicji aborcji — powiedziała dr Jagielska.
Zaznaczyła, że zapytała konsultanta krajowego do spraw perinatologii prof. Mirosława Wielgosia o stosowanie chlorku potasu. — W odpowiedzi otrzymałam pismo, w którym konsultant wskazywał, że pacjentka powinna mieć zaproponowane wszystkie możliwe metody przerwania ciąży. W związku z tym tak właśnie postępujemy, a pacjentka podejmuje decyzję — wyjaśniła. Podkreśliła jednocześnie, że w jej ocenie aborcja w trzecim trymestrze w przypadku zdrowej ciąży nie powinna być możliwa, nawet jeśli pacjentka ma zaświadczenie od psychiatry o zagrożeniu jej zdrowia psychicznego. Sprawą aborcji w Oleśnicy zajmuje się tamtejsza prokuratura rejonowa, która wszczęła śledztwo w sprawie przeprowadzenia aborcji z naruszeniem prawa.
Zarząd PTGiP zwrócił się do ministry zdrowia Izabeli Leszczyny o wykładnię przepisów dotyczących przerywania ciąży. Od wyroku Trybunału Konstytucyjnego z października 2020 r. nie obowiązuje przesłanka do przerwania ciąży z powodu ciężkiej wady płodu. Ciążę można przerwać, kiedy powstała ona w wyniku czynu zabronionego albo w przypadku zagrożenia zdrowia lub życia kobiety.
W przypadku pierwszej przesłanki ustawodawca wprost wskazuje, że przerwanie ciąży jest możliwe do jej 12 tygodnia; w przypadku drugiej — nie ma określonego terminu, do upływu którego zabieg jest możliwy.
W piśmie do Leszczyny PTGiP zwróciło uwagę, że “art. 4a w ust. 2 – względem uchylonej przesłanki embriopatologicznej – zakreślał czasową granicę zabiegu do chwili osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej”.
Dlatego Zarząd PTGiP przychyla się do poglądu wyrażonego np. w “Systemie prawa medycznego”, zgodnie z którym po osiągnięciu przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem matki i po zaistnieniu przesłanki w postaci zagrożenia życia lub zdrowia matki zabieg przerwania ciąży, jakkolwiek całkowicie legalny, nie może jednak polegać na celowym uśmierceniu płodu.
W piśmie do ministry zdrowia specjaliści konkludują, że zachowanie lekarza przeprowadzającego zabieg może podlegać ocenie w świetle art. 152 § 3 kodeksu karnego, zgodnie z którym kto za zgodą kobiety przerywa jej ciążę, gdy dziecko poczęte osiągnęło zdolność do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
PTGiP podkreślił konieczność “jednoznacznego potwierdzenia zasadności” tej argumentacji.
— Pytamy o to w imieniu wszystkich lekarzy w Polsce. Prosimy panią minister, aby przy pomocy prawników określiła, co można, a czego nie w przypadku ciąży po 24 tygodniu, kiedy mamy już do czynienia z płodem mogącym przeżyć samodzielnie. Jesteśmy państwem prawa i nie możemy postępować wbrew prawu — powiedział prof. Piotr Sieroszewski.
Według prof. Sieroszewskiego przerwanie bardzo późnej ciąży uzasadnione jest tylko, kiedy wady płodu powodują, że dziecko jest niezdolne do samodzielnego przeżycia. To np. sytuacja bezczaszkowca, czyli płodu który ma niewykształconą część mózgową głowy.
