NFL
Zabójstwo Mai z Mławy. Rozmawiali z 17-latkiem krótko przed zatrzymaniem. Szokujące zachowanie

Data utworzenia: 3 maja 2025, 19:25.
Udostępnij
Bartosz G. (17 l.). Niepozorny nastolatek. Zatrzymano go w Grecji, gdy był tam na wymianie uczniowskiej. Według śledczych to on odpowiada za śmierć 16-letniej Mai z Mławy (woj. mazowieckie). Niedługo przed zatrzymaniem z 17-latkiem rozmawiali polscy dziennikarze. Miał on konsekwentnie zaprzeczać temu, że spotkał się z Mają. Padło wiele mocnych i wulgarnych słów.
Greckie media piszą o śmierci Mai.5
Zobacz zdjęcia
Greckie media piszą o śmierci Mai. Foto: – / Facebook
Maja zaginęła w środę wieczorem, 23 kwietnia. Wyszła z domu na chwilę. Miała spotkać się ze znajomym. Obiecała, że wróci za kilka, kilkanaście minut. Nie wróciła. Zgłoszono jej zaginięcie. Ruszyły poszukiwania. Ich finał był tragiczny.
Poszukiwania trwały ponad tydzień. Uczestniczyli w nich najbliżsi dziewczyny. Wszyscy wierzyli w to, że Maja znajdzie się cała i zdrowa. Był w tym jednak duży niepokój. Dziewczyna nigdy nie znikała. Nie wyłączała telefonu.
W czwartek, 1 maja, znaleziono udręczone ciało Mai. Leżało wśród zarośli. To miejsce było już wcześniej poszukiwane. Podejrzenie było jedno. Nastolatka została zabita.
Śledczy wytypowali podejrzanego. Był nim kolega dziewczyny, 17-letni Bartosz G. Blisko firmy należącej do rodziny nastolatka znaleziono ciało Mai.
17-latek został zatrzymany w Katerini w Grecji. Był tam na wymianie uczniowskiej. Za granicę wyjechał 28 kwietnia. Śledczy chcą mu postawić zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Bartosz G. ma zostać doprowadzony do greckiej prokuratury w poniedziałek, 5 maja.
O sprawie rozpisują się nie tylko polskie, ale i greckie media.
Jak donosi grecki portal enikos.gr, z nastolatkiem, niedługo przed zatrzymaniem, rozmawiali dziennikarze z “Kanału Kryminalnego Extra”. Z ich relacji wynika, że to Bartosz G. pierwszy się do nich odezwał. Było to chwilę po wyjeździe do Grecji.
To oni, w poszukiwaniu dziewczyny i jej telefonu, mieli dotrzeć do rodziny Bartosza G. Za zgodą jego matki mieli wejść na posesję firmy.
Nie zauważyliśmy tam nic podejrzanego, jednak w pewnym momencie kobieta w agresywny sposób wyrzuciła nas z posesji i próbowała wyrwać telefon naszej operatorce. Zaledwie dwie godziny później telefon Mai odnalazł się na torach kolejowych, które były wcześniej sprawdzane co najmniej kilka razy – m.in. przez policję i rodzinę dziewczyny
– relacjonowali dziennikarze “Kanału”.
17-latek miał przekonywać, że chce pomóc. Konsekwentnie zaprzeczał, by doszło do spotkania z Mają. Był przy tym “słownie agresywny”.
