NFL
Nie tak miała wyglądać ich współpraca ⬇

Donald Trump, podczas spotkania z wenezuelskim prezydentem, oskarżył Joe Bidena, Wołodymyra Zełenskiego i Władimira Putina, obarczając ich bezpośrednią odpowiedzialnością za konflikt ukraiński. Polityczni komentatorzy natychmiast zauważyli, że były prezydent próbuje ustawić się w roli jedynego zbawiciela, sugerując, że tylko on mógłby zażegnać kryzys. Trump od dawna twierdzi, że jego twarda polityka odstraszania, w połączeniu z bezpośrednimi negocjacjami, skutecznie powstrzymywała Putina od agresji.
Biden mógł ją (wojnę) zatrzymać. Zełenski mógł ją zatrzymać. A Putin w ogóle nie powinien był jej zaczynać. Miliony zabitych – przez trzech ludzi. Powiedziałbym: trzech. Niech będzie – Putin to numer jeden. Ale Biden, który kompletnie nie rozumiał, co robi – to numer dwa. I Zełenski. Jedyne, co mogę teraz zrobić, to próbować to zatrzymać – stwierdził Trump, nie kryjąc rozgoryczenia.
W Białym Domu, w rozmowie z dziennikarzami, Trump potwierdził, że wyznaczył Putinowi konkretny termin zakończenia wojny. Odpowiadając na pytanie, czy taka data padła, stwierdził krótko: „Tak”. Nie zdradził jednak żadnych szczegółów ani nie ujawnił, kiedy Rosja miałaby zakończyć działania zbrojne. Były prezydent dodał, że uważa tę wojnę za „wojnę Bidena” i deklaruje, że próbuje ją powstrzymać.
Prezydent Zełenski i oszust Joe Biden wykonali absolutnie fatalną robotę, dopuszczając do rozpoczęcia tej tragedii – napisał Trump.
Watykan stał się areną światowego pożegnania papieża Franciszka, gromadząc 26 kwietnia tłumy wiernych i znamienitych gości. Wśród żałobników nie zabrakło głów państw i ważnych polityków z różnych zakątków globu. Swoją obecnością oddali hołd zmarłemu papieżowi m.in. Emmanuel Macron, Wołodymyr Zełenski, Keir Starmer, para królewska z Hiszpanii oraz Donald i Melania Trump, a Polskę reprezentowali Andrzej Duda i Szymon Hołownia.
Jednym z najbardziej komentowanych wydarzeń tego dnia było krótkie, lecz wymowne spotkanie prezydentów Ukrainy i Stanów Zjednoczonych. W kontekście napiętej sytuacji w Europie Wschodniej każda interakcja liderów tych dwóch państw przyciąga szczególną uwagę światowych mediów.
Prezydentowie spotkali się w Bazylice św. Piotra, spotkanie potrwało około 15 minut. Liderzy zgodzili się na kontynuowanie negocjacji jeszcze dziś. Ich zespoły właśnie pracują nad zorganizowaniem kolejnego spotkania – przekazał jeden z doradców Zełenskiego tabloidowi “The Telegraph”.
Teraz nastąpił kolejny zwrot w kwestii wojny ukraińsko-rosyjskiej.
Amerykańska dyplomacja dokonała znaczącej korekty w swoim podejściu do konfliktu ukraińsko-rosyjskiego. Rzeczniczka Departamentu Stanu, Tammy Bruce, oficjalnie potwierdziła, że Stany Zjednoczone nie będą już pełniły funkcji bezpośredniego mediatora w procesie pokojowym. Podkreśliła jednak, że Waszyngton pozostaje zaangażowany we wspieranie wszelkich inicjatyw mających na celu przywrócenie pokoju w Ukrainie.
Będziemy nadal pomagać, ale nie będziemy już latać po całym świecie jako mediatorzy na spotkaniach — podkreśliła rzeczniczka.
Decyzja ta oznacza przesunięcie odpowiedzialności za konkretne kroki w kierunku deeskalacji konfliktu na same strony. Tammy Bruce zaznaczyła, że to teraz delegacje z Kijowa i Moskwy mają za zadanie przedstawić konstruktywne propozycje, które mogłyby doprowadzić do trwałego zakończenia wojny. Warto przypomnieć, że sygnały o możliwym wycofaniu się USA z roli mediatora pojawiały się już wcześniej w przestrzeni publicznej.
Jesteśmy teraz w momencie, w którym obie strony muszą przedstawić konkretne propozycje dotyczące sposobu zakończenia tego konfliktu. Jak postępować dalej — to decyzja, która należy teraz do prezydenta. Jeśli nie będzie postępu, wycofamy się z roli mediatorów w tym procesie. — powiedziała Bruce podczas wtorkowego briefingu prasowego
