NFL
Zwroty akcji i gol za golem! Legia wyrwała wygraną w finale. I uratowała sezon

To był mecz godny finału Pucharu Polski! Siedem bramek, wiele zwrotów akcji i heroiczna walka Pogoni Szczecin, która po 20. minutach była na deskach. Ale wróciła z zaświatów przy pomocy systemu VAR i zmarnowanego rzutu karnego przez Marca Guala. Piłkarze Legii po przerwie już po 16 s. wyszli na prowadzenie, a potem dołożyli kolejne trafienie. Koniec emocji? Nic z tych rzeczy! Portowcy znów rzucili się do walki, strzelili kontaktowego gola za sprawą najlepszego strzelca Ekstraklasy, a potem była już jazda bez trzymanki. Wojskowi triumfowali ostatecznie 4:3, po raz 21. w historii sięgnęli po krajowe trofeum i odetchnęli z ogromną ulgą. A Pogoni znów nie udało się zmienić biegu historii.
Pogoń Szczecin, czy Legia Warszawa? To było jedno z kluczowych pytań w tym sezonie na naszych ligowych boiskach. W piątkowe popołudnie na wypełnionym niemal po brzegi PGE Narodowym oba zespoły spotkały się w walce o zdobycie Pucharu Polski, który zwłaszcza dla Portowców był niezwykle wyczekiwanym skalpem.
Zespół ze Szczecina w swojej historii już czterokrotnie zdołał znaleźć się w finale, ale za każdym razem schodził z boiska pokonany. Szczególnie bolesna była porażka przed rokiem z pierwszoligową Wisłą Kraków 1:2, która w ostatnich sekundach regulaminowego czasu gry wyrównała, a w dogrywce decydujący cios zadał Angel Rodado. Portowcy postawili sobie za punkt honoru, by za rok wrócić na PGE Narodowy i tym razem wreszcie zapisać się złotymi zgłoskami w historii klubu.
Pogoń czekała bowiem na pierwsze trofeum, a podopiecznych Roberta Kolendowicza dodatkowo motywował przed meczem Alex Haditaghi. Właściciel obiecał dla zespołu premię w wysokości 2,5 mln zł. A dodatkowo triumfator zgarnie również 5 mln zł.
Wygrana w krajowym pucharze dla obu drużyn miała być przepustką do gry w europejskich pucharach w kolejnym sezonie. A to szczególnie istotne dla Legii Warszawa, która jest absolutnym rekordzistą pod względem triumfów w Pucharze Polski. Wojskowi walczyli w piątek już o 21. trofeum w historii.
Droga ekipy Goncalo Feio do decydującego spotkania była znacznie łatwiejsza. Stołeczny zespół odprawił z kwitkiem aż trzech pierwszoligowców: Miedź Legnica (2:1), ŁKS Łódź (3:0) i Ruch Chorzów (5:0) już w półfinale. Po drodze był jeszcze emocjonujący ćwierćfinał z Jagiellonią Białystok (3:1), choć po tym spotkaniu nie brakowało kontrowersji.
Pogoń czekały natomiast dwie dogrywki w starciach z pierwszoligową Odrą Opole (1:0) w 1/16 finału i Piastem Gliwice (2:0) w ćwierćfinale. Ostatnią przeszkodą było natomiast starcie z Puszczą Niepołomice (3:0), po drodze było jeszcze emocjonujące starcie z Zagłębiem Lubin zakończone wynikiem 4:3.
Zawodnicy Legii od początku sprawiali lepsze wrażenie na placu gry i już w 14. minucie udokumentowali to zdobytym golem. W pole karne Pogoni odważnie wdarł się Ryoya Morishita i wyłożył futbolówkę Luquinhasowi, który z kilku metrów dopełnił formalności strzałem do pustej bramki.
