NFL
Iga Świątek przemówiła po horrorze w Madrycie. To był jej największy problem

Iga Świątek przeżywała trudne chwile na korcie w Madrycie i była blisko odpadnięcia z prestiżowej rywalizacji już po pierwszym pojedynku. Szczęśliwie pozbierała się jednak w trakcie meczu z Alexandrą Ealą i zrewanżowała się Filipince w trzech setach za porażkę w Miami. Po spotkaniu trudno było o szeroki uśmiech na twarzy Polki. — Nie było łatwo znaleźć swój rytm i właściwy timing — przemówiła tuż po wymęczonym zwycięstwie. Zwróciła także uwagę na wysoką temperaturę w Hiszpanii.
Widmo porażki na starcie rywalizacji w Madrycie było widoczne w poczynaniach polskiej tenisistki. Przełom nastąpił jednak po godzinie gry, a z każdą minutą jej gra wyglądała już lepiej. Porażka w pierwszym secie 4:6 i przełamanie na start drugiej partii mocno zaniepokoiły kibiców.
W końcu nadszedł turniej, w którym Świątek broni aż 1000 pkt w rankingu WTA. Gdyby odpadła już w drugiej rundzie, jej sytuacja byłaby tragiczna. Na szczęście w drugim secie odwróciła jego losy i wygrała 6:4, a w decydującej partii miała już kontrolę nad pojedynkiem z Filipinką. Ostatecznie zrewanżowała się za porażkę w Miami i wygrała w Madrycie dwóch godzinach i 16 minutach.
Po spotkaniu, w którym wchodziła bardzo długo i nie mogła znaleźć sposobu na rywalkę, nie było jej do śmiechu. W tradycyjnym pomeczowym wywiadzie z kortu skupiła się na aspektach, z którymi poradziła sobie w trakcie rywalizacji.
— Nie było łatwo znaleźć swój rytm i właściwy timing. Jestem szczęśliwa, że byłam cierpliwa — zaczęła Świątek.
Sprawdź: Co za batalia Magdaleny Fręch w Madrycie! Aż 3 godz. walki
— Kocham tu grać. Jestem dumna ze swoich występów tutaj w poprzednich dwóch latach. To świetne tu wrócić. Oczywiście warunki są inne, teraz jest chyba z 10 st. C więcej niż rok temu, więc gra będzie trochę inna. Cieszę się, że jestem w Madrycie — dodała.
Myślę, że mój top spin będzie tu działał. Korty są dość szybkie, gra się tu klasycznie i trzeba mądrze podejść do spotkań pod względem taktycznym i trzeba panować nad piłką, uderzając czasem bardziej płasko — przyznała.
Polka gra dalej i choć rywalizuje na ulubionej mączce, kolejny pojedynek może być dla niej bardzo trudnym zadaniem. Z Lindą Noskovą powalczy prawdopodobnie w sobotę.
Po pierwszym spotkaniu została zapytana także o swoją najbliższą rywalkę. — Przeciwko Lindzie Noskovej zawsze gramy niesamowite mecze. Oby kolejny też taki był, ale skupię się tylko na swojej grze. Ona jest niesamowita i mam do niej duży szacunek — oceniła 23-latka.
