NFL
Na gwiazdy w Madrycie padł blady strach. Nazwisko Igi Świątek musiało paść. Niestety

Tegoroczna edycja Mutua Madrid Open odbywa się w atmosferze napięcia, jakiej dawno nie widziano na zawodach tej rangi. Jak informuje Infobae, główną przyczyną niepokoju wśród zawodników nie są jednak trudni rywale czy presja wyników, lecz… wzmożone kontrole antydopingowe. W tle pojawia się nazwisko Igi Świątek. Jej wynik testu na obecność trimetazydyny uznano za incydentalny, ale o sprawie i tak mówił cały świat.
Turnieje Mutua Madrid Open w damskiej i w męskiej wersji to bardzo prestiżowa impreza, która niewiele ustępuje wielkoszlemowym zmaganiom. Tegoroczne zawody nabierają zupełnie innego wymiaru. Przepytywani przez portal Infobae tenisiści mówiąc wręcz o antydopingowym koszmarze.
Zaostrzenie przepisów to bezpośrednia konsekwencja dwóch głośnych spraw z 2024 r. Jannik Sinner uzyskał pozytywny wynik testu na clostebol aż dwukrotnie podczas turnieju w Indian Wells. Choć kontynuował grę przez kilka tygodni, ostatecznie “zdecydował się osiągnąć porozumienie ze Światową Agencją Antydopingową (WADA)” – jak przypomina Infobae. Zawieszenie Włocha trwa od 9 lutego do 4 maja 2025 r.
Zobacz również: Gwiazda WTA rozbita w Madrycie! Puściły jej nerwy. Przykre sceny na koniec
W przypadku Igi Świątek wynik testu na obecność trimetazydyny uznano za incydentalny. Jak informuje Infobae, “według agencji, Świątek uzyskała pozytywny wynik testu po zanieczyszczeniu leku zakupionego bez recepty i regulowanego w Polsce”. Mimo to Polka została ukarana miesięcznym zawieszeniem, co wywołało ogromne poruszenie w środowisku sportowym.
Rosjanin Andriej Rublow, ubiegłoroczny zwycięzca turnieju w Madrycie, nie ukrywa swojego niezadowolenia. W rozmowie cytowanej przez Infobae mówi wprost:
– To dla mnie przerażający temat. Musimy napisać w programie, gdzie będziemy o każdej porze dnia – mówi i dodaje, że jakiekolwiek przeoczenie może mieć poważne konsekwencje. – Jeśli zapomnisz lub cię nie ma, to zaliczasz jedno z trzech przewinień. To niesprawiedliwe.
Zawodnik opowiada również o niedawnym zdarzeniu: — Na przykład wczoraj zapomniałem dostosować swój kalendarz, ponieważ przyjechałem do Madrytu. Na szczęście tak się nie stało — opowiada. Tego rodzaju obowiązki, jak mówi, wywołują u tenisistów poczucie ciągłego zagrożenia i stresu.
Do głosów krytyki dołącza także hiszpański tenisista Alejandro Davidovich Fokina. Jak donosi Infobae, sportowiec skarży się, że kontrole wchodzą już na absurdalny poziom szczegółowości:
– Trzeba uważać, kogo się dotyka, na wypadek, gdyby mieli przy sobie krem, który dla mnie byłby dopingiem i znaleźliby na mnie jego ślady – mówi. I dodaje z rozgoryczeniem: – Nie jesteśmy winni znalezienia witaminy lub czegoś podobnego, jeśli nie pomaga to w osiąganiu wyników.
