Connect with us

NFL

Była 38. minuta, gdy Wojciech Szczęsny wywołał wrzawę na trybunach. Niebywałe

Published

on

Piłkarze Barcelony go nienawidzą! Znalazł jeden sposób, by w końcu zagrać w pierwszym składzie! Wystarczyło, żeby dwójka głębokich rezerwowych wyraziła swoje niezadowolenie, by Hansi Flick wystawił ich w wyjściowej jedenastce po raz pierwszy od niepamiętnych wręcz czasów. Nie przeszkodziło to Dumie Katalonii wygrać z Realem Mallorca (1:0), aczkolwiek ta sytuacja to pewne ostrzeżenie dla Wojciecha Szczęsnego. Choć on oczywiście nic sobie z tego nie robi. Trudno, żeby było inaczej, skoro jest ulubieńcem kibiców Barcelony. We wtorkowy wieczór znów się o tym przekonaliśmy, gdy w 38. minucie, po jednej z akcji, na trybunach rozległy się gromkie brawa.

Gdy miał świetną okazję, nie zmusił bramkarza rywali do kapitulacji. Gdy dogodnej pozycji strzeleckiej nie miał, i tak uderzał, o co koledzy mieli do niego pretensje. Poza tym znikał na długie minuty w gąszczu rywali, którzy szczelnie wypełniali swoje pole karne.

Brzmi jak opis gry Roberta Lewandowskiego w ostatnich meczach (z wyjątkiem tego z Borussią Dortmund u siebie), a to po prostu najbardziej dobitne podsumowanie występu Ferrana Torresa we wtorkowym meczu z Realem Mallorca (1:0).

Jeśli tym meczem 25-latek chciał rozpocząć debatę, kto na dłuższą metę ma być podstawowym napastnikiem Barcelony, te plany musiał szybko zrewidować. Jego szczęście polega na tym, że Lewandowski kilka meczów będzie jeszcze pauzował, więc będzie miał jeszcze okazje do wykazania się.

Mecz z Mallorcą każe przypuszczać, że Ferran bywa — jak głosi jego przydomek — rekinem, gdy nie ma się wobec niego wygórowanych oczekiwań. Jednak gdy pojawia się w blasku reflektorów, okazuje się tylko “baby sharkiem”.

A przecież był tak zdenerwowany, gdy w sobotę przeciwko Celcie Vigo został zmieniony w trakcie drugiej połowy. Najpierw odkopnął leżącą za linią boczną piłkę, potem nie podał ręki asystentowi Flicka, aż w końcu naburmuszony zajął miejsce w głębi ławki rezerwowych. Sportowa złość nie przełożyła się jednak na udany występ we wtorek.

Swojego wkurzenia nie ukrywał w sobotę też Ansu Fati. 22-latek cisnął koszulką treningową, gdy dowiedział się, że znów nie wejdzie na boisko, bo trener wykorzystał już limit zmian. Trzecim niezadowolonym był Hector Fort. W jego przypadku Flick zdecydował się wziąć go na pogadankę po zakończeniu meczu z Celtą.

Minęły trzy dni i każdy z nich pojawił się w wyjściowym składzie Barcelony. O ile Ferran jawi się jako naturalny następca kontuzjowanego Lewandowskiego, a na lewej obronie trwa walka o miano drugiego po królu Alejandro Balde między Fortem a Gerardem Martinem, o tyle gry Fatiego nie spodziewał się dosłownie nikt.

Fati znalazł się w wyjściowym składzie Barcelony po raz pierwszy od drugiej połowy października. To był zresztą dopiero jego drugi mecz od pierwszej minuty w tym sezonie, a trzeci w tym roku w ogóle. Przeciwko Mallorce źle nie zagrał, ale to nie był też taki występ, który znacznie wywindowałby jego notowania w klubie.

Prędzej można uznać to za ekspozycję przed zbliżającym się oknem transferowym. Na zasadzie: drodzy zainteresowani, ja jeszcze żyję. Tylko czy ktoś będzie w stanie sprostać jego oczekiwaniom finansowym? Fati zarabia przecież tylko nieco mniej niż Wojciech Szczęsny, Pau Cubarsi, Lamine Yamal, Alejandro Balde i Fermin Lopez. Razem wzięci. Więcej w Barcelonie inkasują tylko Robert Lewandowski i Frenkie de Jong.

Click to comment

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Copyright © 2024 Myjoy247