Connect with us

NFL

Zabił brata, potem ojca. Ścigano go ponad tydzień. “Powinienem leżeć na cmentarzu. Ja. Nie oni

Published

on

Proces Bartłomieja B. (35 l.) rozpoczął się w poniedziałek 14 kwietnia w Zamościu (woj. lubelskie). Najpierw w emocjonalnym wystąpieniu morderca ojca i brata przyznał się do wszystkiego. Mówił, że to jego wina, bo jest “złym człowiekiem”. Potem poprosił rodzinę o wybaczenie. Ale jego brat Piotr zdecydowanie odmówił. — Nie chcę twoich przeprosin. Nie mogę ci wybaczyć — stwierdził. “Fakt” obserwował wszystko na sali sądowej.

Bartłomiej B. pojawił się na sali rozpraw w towarzystwie uzbrojonych w karabin maszynowy trzech policjantów. Był ubrany w pomarańczowy kombinezon, który noszą najbardziej niebezpieczni przestępcy. Na rękach i nogach miał kajdanki zespolone.

Usiadł na ławie oskarżonych i rozpoczął się przewód sądowy. Prokurator odczytał akt oskarżenia, a potem głos zabrał oskarżony.

— Przyznaję się. Jestem winny. Po prostu jestem złym człowiekiem. Nie wiem, dlaczego to zrobiłem. Byli dla mnie dobrzy, a ja nie umiałem tego docenić. Będę to pamiętał do końca życia. Sumienie nie daje mi spokoju. Żałuję tego, co zrobiłem. Gdybym mógł, cofnąłbym czas — mówił Bartłomiej B.

Potem ze szczegółami mężczyzna opowiedział przebieg zabójstwa. Opowiedział, jak feralnego dnia, w lipcu ubiegłego roku, obudził i popatrzył na śpiącego brata, z którym mieszkał w jednym pokoju. Postanowił go zabić. Poszedł po siekierę, wrócił i zaczął zadawać Wojciechowi ciosy. Roztrzaskał mu głowę. Kiedy zaatakowany przestał się ruszać, przykrył go kołdrą i wyszedł do kuchni.

Tam zobaczyłem tatę. Klęczał na podłodze, modlił się. Podszedłem do niego od tyłu i uderzyłem w głowę siekierą. Potem drugi raz. Przewrócił się i spojrzał na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami… Przekręciłem go na bok, podłożyłem pod głowę ręcznik i wyszedłem. Bo co miałem zrobić… — wyjaśniał morderca.

Co mogło być przyczyną ataku Bartłomieja B. na ojca Stanisława i brata Wojciecha? Tego dokładnie nie wiadomo. On sam nie umiał wytłumaczyć tego sądowi. Mówił, że poczuł wielką nienawiść i musiał coś zrobić…

Świadkowie opowiadali, że Bartłomiej B. nadużywał alkoholu, po którym stawał się agresywny. Mężczyzna nie pracował. Długo przebywał za granicą, gdzie imał się różnych dorywczych zajęć, długo był bezdomny. W końcu wylądował w Hiszpanii i po jakimś czasie został deportowany z Barcelony. Za bilet powrotny zapłacili jego rodzice. Także oni sfinansowali grzywnę wynoszącą ok. 10 tys. zł za stłuczkę spowodowaną przez Bartłomieja B. w Niemczech.

Po zabójstwie, do którego doszło w lipcu 2024 r. Bartłomiej B. został aresztowany. Kiedy dowiedział się, że jego ojciec zmarł w szpitalu, chciał popełnić samobójstwo. Odratowano go i przewieziono go do szpitala w Radecznicy. 7 października ub. r. uciekł z placówki. Schwytano go dopiero po dziewięciu dniach

Click to comment

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Copyright © 2024 Myjoy247