NFL
90 minut cierpienia Polek w LN. Nikt by nie wpadł na taki wynik

Świętowania nie będzie! Piłkarki reprezentacji Polski zremisowały z Bośnią i Hercegowiną 1:1 i nie zagwarantują sobie we wtorek awansu do dywizji A Ligi Narodów. Reprezentacja prowadzona przez Ninę Patalon uratowała remis w doliczonym czasie gry, ale to nie wystarczy. Oto co Polki muszą zrobić, żeby zagwarantować sobie awans.
Polki stanęły przed wielką szansą wraz z końcowym gwizdkiem arbitra w piątkowym meczu na Polsat Plus Arenie w Gdańsku przeciwko Bośni i Hercegowinie. Nasze reprezentantki rozbiły rywalki aż 5:1 i z kompletem punktów przewodziły w tabeli grupy 1 dywizji B Ligi Narodów. Z pięcioma punktami straty do naszych piłkarek znajdowały się reprezentantki Irlandii Północnej, z trzema punktami w dorobku na trzecim miejscu plasował się zespół Bośni i Hercegowiny, a tabelę zamykały Rumunki (1 pkt).
Do awansu do dywizji A Polkom brakowało jednego zwycięstwa i jednocześnie w drugim meczu tej kolejki Irlandia Północna nie może wygrać z Rumunią. Każdy inny splot wydarzeń powodował, że Polki na przypieczętowanie awansu będą musiały poczekać do następnej kolejki.
Reprezentacja dowodzona przez Ninę Patalon była przed rewanżowym spotkanie przeciwko Bośnii i Hercegowinie w doskonałej sytuacji, więc selekcjonerka zdecydowała się na nieco zmian, by przetestować inne piłkarki, choćby bramkarkę Natalię Radkiewicz i Klaudię Słowińską, która świetnie zaprezentowała się w poprzednim meczu.
Nasze zawodniczki już w szóstej minucie meczu poważnie zagroziły gospodyniom po strzale Adriany Achcińskiej, ale w tamtej sytuacji kapitalnym refleksem popisała się Almina Hodzić. Bośniaczka zaledwie siedem minut później po raz kolejny udowodniła, że jest w świetnej formie, broniąc uderzenie Ewy Pajor.
W kolejnych minutach pierwszej połowy obie reprezentacje nie były w stanie wykreować groźnych sytuacji. Polki mogły objąć prowadzenie przed przerwą, ale strzał Eweliny Kamczyk zablokowała jedna z obrończyń.
W drugiej połowie obraz meczu zmienił się na korzyść Bośniaczek. Już trzy minuty po zmianie stron Polki mogły wyjmować piłkę z siatki, ale niecelnie strzeliła Gloria Slisković. Pięć minut później pod polską bramką znów było groźnie za sprawą Sofij Krajsumović, ale świetną obroną popisała się wówczas Radkiewicz. Napastniczka Crvenej Zvezdy w 65. minucie ponownie oddała strzał na polską bramkę – tym razem skuteczny. Krajsumović wykorzystała świetne podanie Andrei Grebenar i Bośniaczki objęły prowadzenie.
