NFL
Afera po nagraniu Sławomira Mentzena. “Zajmują się tym prawnicy”

Sławomir Mentzen opublikował film, w którym ogłosił, że jego kandydaturę popiera były siatkarz Marcin Możdżonek. W nagraniu słyszymy również głosy dwóch dziennikarzy — Tomasza Swędrowskiego oraz Piotra Dębowskiego. Jak się okazuje, fragmentów użyto bez zgody ich prawnych właścicieli. Sprawą zajmują się prawnicy. “Mnie nikt nie pytał i to mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć” — komentuje Swędrowski dla Sport.pl.
Mistrz świata Marcin Możdżonek włączył się w kampanię wyborczą. Na profilu Sławomira Mentzena pojawił się spot, w którym były siatkarz opowiada, dlaczego wspiera polityka Konfederacji. — Nikt nam nie dawał żadnych szans, wręcz wyśmiewano nas, a my wygraliśmy wszystkie mecze i zdobyliśmy pierwszy złoty medal ME w historii polskiej siatkówki mężczyzn. To nie było nasze ostatnie słowo. Pięć lat później zostaliśmy mistrzami świata i to w katowickim Spodku — twierdzi Możdżonek, a po jego słowach wybrzmiewa słynny komentarz Tomasza Swędrowskiego.
Od razu problem natury prawnej zobaczył komentator Polsatu Sport Jerzy Mielewski. Teraz potwierdzili to sami zainteresowani — Tomasz Swędrowski i Piotr Dębowski. Materiał audio miał zostać wykorzystany bez uzyskania zgody właścicieli.
Nie dzwonił do mnie Marcin Możdżonek i nie pytał o moją zgodę na użycie archiwalnych materiałów z moim komentarzem. Ja nie znam sytuacji prawnej, sprawa jest w Polsacie, firma się tym zajmuje, a ja jestem pracownikiem Polsatu, więc czekam, jak sprawa będzie rozstrzygana. Mnie nikt nie pytał i to mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć — poinformował w Sport.pl Tomasz Swędrowski.
— Nie identyfikuję się z nikim, z żadną opcją, nie chcę być wplątany w politykę. I dlatego jestem zaskoczony sytuacją i tym, że nie pytał mnie o zgodę Marcin Możdżonek, z którym się znam od wielu lat. Wiadomo, że każdy ma swoje poglądy, ale ja się zajmuję sportem, a nie polityką. Mój głos ma swoje prawa, firma ma do tych materiałów prawa. Marcin Możdżonek mógł to wszystko inaczej załatwić, chociaż nie podejrzewam, że gdziekolwiek by uzyskał zgodę. A teraz zajmują się tym prawnicy i Polsat — dodał.
Nie dawałem żadnej zgody na coś takiego i dopiero się dowiaduję od pana o takiej sytuacji — przekazał w tym samym artykule Piotr Dębowski, drugi z komentatorów, którego głos słychać w końcówce nagrania.
