Connect with us

NFL

Kadra na poważnym zakręcie. A i tak śmieją się nam prosto w twarz

Published

on

Potyczka Polski z Litwą trwa w najlepsze. Biało-Czerwonym znowu coś w tym meczu nie wyszło. Na bliskim planie pojawia się Robert Lewandowski. Możemy zaobserwować, w jakim stopniu opanował język hiszpański. Z jego ust można wyczytać pewne popularne słowo rodem z Półwyspu Iberyjskiego. I nie ma co się temu dziwić, bo nasza reprezentacja rzeczywiście znalazła się na zakręcie. Nie dostrzegają tego tylko ci, którzy są za to odpowiedzialni. I jeszcze próbują zrobić z nas ludzi niespełna rozumu. Nie tylko z tego względu są jak księża z filmu “Kler”. Mam jednak nadzieję, że Michał Probierz odegra scenę z Leonardo DiCaprio.

Proszę, proszę, proszę. Tak się martwiliśmy o to, czy Matty Cash ma dostatecznie polski rodowód. Przecież zanim ktoś w ogóle wybrał się do Birmingham z misją sprawdzenia, czy ten potencjalny kadrowicz trzyma kosz pod zlewem, prezydent Andrzej Duda zdążył wręczyć mu polski paszport.

Jego brak znajomości naszego języka był przez następne 2,5 r. podnoszony nader często. Cash wiedział jak ważna to dla nas kwestia. Mimo to ostatnich 12 miesięcy, gdy w reprezentacji go nie było, nie spożytkował na naukę języka polskiego. Tadeusz Norek już by wiedział, jak to skomentować.

To jednak nie ma być kolejny tekst o tym, czy przypadkiem ten skądinąd sympatyczny piłkarz w dalszym ciągu nie śmieje się nam w twarz. Ba, ten tekst ma być dla niego swego rodzaju pochwałą. Bo choć do tej pory specjalnej więzi z naszym krajem nie wykazywał, to po końcowym gwizdku w meczu w końcu się wygadał.

Od niepamiętnych czasów Cash pojawił się w strefie mieszanej, gdzie postanowił nauczać — za pośrednictwem przedstawicieli mediów — wszystkich kibiców, że tak naprawdę z takiego, a nie innego występu naszej kadry powinniśmy się cieszyć. Że takie paździerze to coś normalnego, bo przecież nie tak dawno zmierzający po mistrzostwo Anglii Liverpool przegrał z zamykającym tabelę drugiej ligi Plymouth.

Brawo, Matty! Test na Polaka zdany! Niedasizm w czystej postaci. Piotr Stankiewicz, autor tego terminu, z pewnością uśmiechnął(by) się pod nosem, słysząc twoje deklaracje. “Niedasizm to skłonność do tego, by skupiać się nie na rozwiązaniu problemu, ale na dowodzeniu, że nie da się go rozwiązać” — pisał wspomniany autor w książce “21 polskich grzechów głównych”.

W pewnym sensie Cashowi nawet się nie dziwię. Skoro w szatni nie ma za bardzo do kogo otworzyć gęby, to skąd ma wiedzieć, jaki po takim “widowisku” przekaz leci? Po co ma wychodzić przez szereg, że jednak byli dziadami (tymi z wypowiedzi Grzegorza Skwary, a nie autorstwa Adama Mickiewicza), jeśli z tej kadry nie chce znów wylecieć? Przecież nie tylko przez kontuzje w 17 pierwszych meczach za kadencji Probierza rozegrał niemal tyle samo minut (70), co w meczu piątkowym (68).

Uczepiłem się trochę naszego Brytyjczyka z polskim paszportem, ale przecież po piątkowej pseudowiktorii wszyscy za nią odpowiedzialni wypowiadają się tak, jakby zostali obdzwonieni przez partyjnych spin doktorów. Ich wypowiedzi sprowadzają się do przesłania z wpisu Cezarego Kuleszy na portalu X: “To był trudny mecz, ale najważniejsze są trzy punkty”

Gdyby ktoś tego spotkania nie oglądał — o co oczywiście prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej nie posądzam! — śmiało mógłby uznać, że ot, po prostu trafiło się starcie, w którym jedna strona biła głową w mur, miała dziesiątki dogodnych sytuacji, ale udało się wcisnąć jedną bramkę.

Tyle że to nie ten przypadek.

Przecież Czesław Michniewicz był krytykowany wszem wobec w trakcie mistrzostw świata w Katarze nie za stopniowe wznoszenie się na orbitę (choć za to też) czy za aferę premiową (ta wybuchła po turnieju), tylko właśnie za stworzenie drużyny, na którą nie dało się patrzeć. Dlaczego więc teraz na podobny antyfutbol mielibyśmy się godzić? Zwłaszcza przeciwko drużynie z ogona europejskiej piłki, a nie z Meksykiem czy z Argentyną.

Click to comment

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Copyright © 2024 Myjoy247