NFL
Cywile łapią się za głowy. Wojacy mieli jeść zupę parówkową. Dietetyczka: to żart?

Szara zupa ze smażonych parówek — taki rarytas mieli dostać nasi żołnierze. Przy zdjęciu bemara, które podbija internet, lawina komentarzy. “Szefa kuchni do kotła”, “O święta makrelo” — czytamy. Ludzie pytają, gdzie jest Magda Gessler. Na marginesie, też podejrzewamy, że królowa polskiej gastronomii byłaby co najmniej zaskoczona. Zdumiona jest na pewno dietetyczka, z którą rozmawiał “Fakt”. — Zupa parówkowa? To żart? Nawet nie słyszałam o takim “wynalazku”, ale przypomina mi lata 90. — mówi Teresa Mieszczańska.
Wielu Polaków zastanawia się, jak karmi polskie wojsko. Rąbka tajemnicy mają uchylają sami żołnierze, którzy robią zdjęcia swoich posiłków. Na Facebooku (“Wyżywienie w wojsku”) pokazywane są różne stoły. Sprawiedliwie oddajmy, że do większości śniadań, obiadów i kolacji nie można się przyczepić. Panierowany kurczak, ślinka cieknie. Schabowy z groszkiem, też wygląda kusząco. “Kilkanaście albo kilkadziesiąt lat temu takie dania nawet w kasynie wojskowym dla oficerów nie figurowały” — kwituje internauta. Mniej zachwytów pod adresem… zupy parówkowej, którą ludzie porównują do “pomyj” i “zlewek”. Pokazaliśmy to wszystko dietetyczce.
Szara zupa pełna parówek nie przypadła do gustu internautom. Powiedzieć, że są zdegustowani, to jak nie powiedzieć nic.
Ta zupa wygląda jak bełt”, “Nie chodzi nawet o to jak wygląda, tylko co to jest”, “Ale bida”, “Szczerze? Służyłem rok w woju i niektóre specjały gliwickiego WOG-u nie były doskonałe, ale czegoś takiego, to nie widziałem”, “W szpitalach mają chyba gorzej, czasem trudno ustalić, co zaserwowano”, “Jak za komuny. W tych czasach to jest nie do przyjęcia” — piszą ludzie.
Kiedyś takie zlewki, to się świniom dawało
— kwituje użytkownik Facebooka.
Zupa parówkowa ma nieliczne, ale jednak, grono fanów. “Ooo, same delikatne podniebienia”, “Nie ważne, jak wygląda. Ma być pożywna. To jest wojsko, a nie Gesslerowa rzucająca garnkami”, “Ja polecam” — czytamy w komentarzach.
