NFL
Widzew postraszył mistrza Polski! Atakował nawet bramkarz. Słupek, poprzeczka!

Jagiellonia Białystok wywiozła trzy punkty z Łodzi po skromnym zwycięstwie 1:0. Szczególnie emocjonująca była końcówka spotkania, a mistrzowie Polski byli blisko wypuszczenia zwycięstwa z rąk. Mimo obitych słupka i poprzeczki, a nawet włączenia do ataków w końcówce Rafała Gikiewicza, kryzys w Widzewie się pogłębia.
Jagiellonia Białystok ma bardzo napięty terminarz, łącząc grę w fazie pucharowej Ligi Konferencji z walką o obronę mistrzostwa Polski. Na trafienie Widzewa Łódź pomiędzy spotkaniami z Cercle Brugge drużyna Adriana Siemieńca jednak raczej narzekać nie mogła. Gospodarze borykają się z problemami organizacyjnymi. Zwolniono Daniela Myśliwca, a mimo wcześniejszych zapowiedzi, w meczu z mistrzem Polski ponownie drużynę prowadził jedynie tymczasowy trener Patryk Czubak.
Co więcej, łódzka drużyna w pięciu meczach wiosny zdobyła zaledwie dwa punkty. Już na początku starcia gospodarze przekonali się, że nie będzie łatwo o dopisanie kolejnych oczek do tego dorobku. Jagiellonia, w nietypowy dla siebie sposób, bo po stałym fragmencie gry, wyszła na prowadzenie w ósmej minucie. Dośrodkowanie Kristoffera Hansena wykończył głową Mateusz Skrzypczak. O 24-latku dużo w ostatnim czasie mówi się w kontekście powołania do reprezentacji Polski, a golem na pewno wysłał sygnał do Michała Probierza.
W 19. minucie na Widzew mógł spaść drugi cios, ale sędziowie VAR odwołali rzut karny. W następnych minutach gra się nieco uspokoiła, a jedyne zagrożenie stworzył Rafał Gikiewicz, niepewnie broniąc strzał Darko Czurlinowa. Do szatni piłkarze zeszli jednak z jedynie jednobramkowym prowadzeniem.
W drugiej połowie Widzew przejął inicjatywę i próbował odrobić stratę, widząc, że zawodnicy Jagiellonii wydają się oszczędzać siły. Podobnie jak w pierwszej części meczu, najaktywniejszy w ataku był Lubomir Tupta, ale nie potrafił skutecznie wykończyć akcji. Znakomity strzał z powietrza w 74. minucie oddał Jakub Sypek, ale Sławomir Abramowicz w porę zareagował.
Z każdą minutą robiło się coraz ciekawiej. W 78. minucie okazję rozstrzygnąć spotkanie miał Jesus Imaz, ale popełnił błąd techniczny, który utrudnił mu oddanie dobrego strzału. Chwilę później, pod drugą bramką, Said Hamulić trafił w słupek. W 89. minucie Abramowicz znów miał szczęście, ponieważ piłka uderzyła w poprzeczkę. W doliczonym czasie gry pod bramkę rywali pobiegł nawet Gikiewicz. Mimo tych szans Jadze udało się wywieźć triumf z Łodzi.
