NFL
Smaszcz wyłożyła kawę na ławę ws. wyjazdu Kurzopków do Izraela. “Nie tylko ja się w*******m”

Paulina Smaszcz i Maciej Kurzajewski rozwiedli się pięć lat temu. Dziennikarka w najnowszym wywiadzie powróciła do rozstania. Jak wynika z jej słów, były mąż dwukrotnie próbował do niej wrócić.
Paulina Smaszcz i Maciej Kurzajewski byli małżeństwem przez ponad 20 lat. W 2020 roku oficjalnie się rozwiedli. Wiele emocji zaczęła wzbudzać relacja dziennikarza i Katarzyny Cichopek, którzy w październiku 2022 potwierdzili, że są razem. Smaszcz pojawiła się na wywiadzie u Żurnalisty i tam opowiedziała o rozstaniu z mężem. Wspomniała, że ten dwukrotnie chciał do niej wrócić
Medialna przepychanka zaczęła się w październiku 2022 roku. Smaszcz skomentowała wówczas zdjęcie Cichopek, która pojechała na wycieczkę do Izraela z Kurzajewskim – nie byli jeszcze oficjalnie parą, a ujawnili się po tym incydencie. “Kobieta petarda” wspomniała, że na jej 40. urodziny ówczesny mąż nie zorganizował NIC. Do dziś obie strony zachowawczo się o sobie wypowiadają. Smaszcz pojawiła się w podcaście u Żurnalisty i wspomnieniami wróciła do końca relacji z dziennikarzem. Czy próbowali ratować związek? – Tak, dwa razy – wyjawiła. Czy prezenterka widziała szansę na powrót do Kurzajewskiego? – No nie, bo ja już nie zaufam komuś, kto mnie zostawił w chorobie. A czy ty sobie wyobrażasz, że jak ja naprawdę bym wylądowała z udarem na wózku, to by mnie oddał do Zbójnej Góry albo gdzieś? On by się mną nie zajmował – stwierdziła z pewnością.
Jak wynika ze słów Smaszcz, pierwszy raz dziennikarz wykazał chęć powrotu, gdy wyjechali nad morze. – Drugi raz chciał wrócić, kiedy był mój syn jeden i drugi, moja synowa w ciąży i powiedział, że on wie, że tutaj pojawi się wnuczka i że trudne czasy przychodzą, że będzie bardzo trudno żyć, a jednak jesteśmy rodziną. Może ja bym sprzedała mieszkanie, może byśmy kupili dom z dwoma różnymi wejściami na początek, ale żebyśmy jednak próbowali być tą rodziną i, że on by chciał wrócić – oznajmiła “Kobieta petarda”.
Kilka dni po wspominanej powyżej rozmowie do Smaszcz zadzwonił jej syn. – ‘Mamo, czy ty wiesz, gdzie jest tata?’. Ja mówię, skąd, przecież ja nie kontroluję jego kalendarza. Byłam jego managerem przez wiele lat, ale to nie był czas, że ja kontrolowałam jego kalendarz. Mówi: ‘Jest w Izraelu’. A ja mówię: ‘W Izraelu?’. A on mówi: ‘No tak. Z małą czarną i kręcone włosy. To chyba Kasia Cichopek, nie?’. Ja mówię: ‘Zadzwoń do ojca, zapytaj, czy jest z Kasią Cichopek’. (…) Na następny dzień zobaczyliśmy zdjęcia Kasi leżącej w grobie Jezusa, która modli się o to, żeby być lepszą matką, żoną i kobietą. No i pojechał z nią – opowiadała.
Żurnalista dopytał wówczas o kwestię słynnego komentarza w stronę Cichopek i Kurzajewskiego, który rozpętał medialną burzę. – Nie tylko ja się w*******m, ale również moi synowie, bo zostali okłamani. Julian wtedy był w Holandii, bo ja załatwiłam, że pojechał sobie na rok do Holandii, żeby nie być w tym bagienku i myślę, że dobrze zrobiłam. (…) Franek do mnie zadzwonił i powiedział: ‘Słuchaj, mamo, ale tata zrobił z nas bęcwałów. Tutaj chce do ciebie wracać, a tu…’ – opisywała. – Wszyscy się wkurzyliśmy tak solidnie. Moi synowie oczywiście: ‘Mamo, zostaw to, przecież to jest wiadomo od dawna, że oni się spotykają’. Mimo że oni kłamali, zaprzeczali, że się nie spotykają. Przecież to tak było, że publiczności też mówili, że nie. (…) Ja się w*******m i napisałam. (…) Jeszcze brał w te same miejsca panią Kasię, a później to już było robione na złość, specjalnie, że zabierał ją we wszystkie miejsca, gdzie my jeździliśmy jako rodzina – wyjaśniła Paulina Smaszcz.
