Katolicy show-biznesu. Wiara zmieniła ich życie

— Katolik szczególnie jest powołany do bycia apostołem, pokazywania swoim życiem, (…) że wiara to nie jest jakiś zbiór 10 przykazań zapisanych na kartce — mówił przed laty Wojciech Modest Amaro. Bogu oddały się też inne osoby publiczne.

Popularny restaurator nie ma wątpliwości, że “wiara pozwala mu lepiej rozumieć sens swojego życia”. Człowieka, który krzyczał na uczestników “Piekielnej kuchni”, już nie ma. Nowy Amaro opowiada o nawróceniu i zmianie priorytetów, wyśmiewając sensacyjne nagłówki na swój temat.

— Moje wypowiedzi można tak posklejać, że nie pozostawi to żadnej innej oceny niż ta, że facet postradał zmysły. Jeśli zlepimy zdania: sprzedał dom, restauracje – jakbym faktycznie cokolwiek sprzedał – i zaszył się w eremie, to ma taki wydźwięk, że naprawdę trzeba dzwonić po pogotowie — usłyszała od Amaro dziennikarka Gazety.pl. — A my po prostu żyjemy i pracujemy na farmie według dziesięciu przykazań, które są dla nas ramą i drogowskazem. Czy nie tak powinien żyć katolik? Gdzie tu można doszukać się sensacji? — pytał.

Podczas wizyty w Sanktuarium św. o. Stanisława Papczyńskiego w Górze Kalwarii kucharz przyznał, że jest sprawcą rzekomych cudów. Wszystko zaczęło się od uzdrowienia chorego chłopca przebywającego na oddziale intensywnej terapii. — Modliłem się przy jego łóżku i pan Jezus otworzył Słowo w Piśmie Świętym: “Synu człowieczy, wstań, będę do Ciebie mówił”. Nie wiem, czemu, powiedziałem do pilnujących pielęgniarek, że “przygotujcie się na cud”. I pojechaliśmy do domu — wspominał. — O ósmej był telefon, że ten chłopiec jest uzdrowiony (…) — dodał. Potem “co piątek pan Jezus stawiał przed nim chore osoby”. Do jego słów — na prośbę redakcji ShowNews — odniósł się ksiądz, który stwierdził, że “równie dobrze może być to fake news”. — A może co innego myślał, co innego robił, co innego mówił? To się nazywa schizofrenia, ale tak wielu ludzi postępuje — skwitował duchowny.