Ogromne protesty w Grecji. Tysiące ludzi na ulicach. “Nie mam tlenu”

Tysiące ludzi strajkują na ulicach greckich miast w drugą rocznicę największej katastrofy kolejowej w historii Grecji. Dwa lata temu w tragedii w Tempi zginęło 57 osób, a 88 zostało rannych. W kraju wstrzymano wszystkie loty, nie działa kolej. W Atenach manifestanci wrzucili na teren parlamentu koktajle Mołotowa i podpalili znajdującą się tam budkę strażniczą. “Nie mam tlenu”, “Nie mogę oddychać” — skandowali zebrani. Policjanci zastosowali gaz łzawiący.

Jak przyznaje Ladi, “w pewien sposób wypadek jest wykorzystywany albo nawet instrumentalizowany przez siły radykalne, które dążą do tego, by ludzie wyszli na ulice”. “Z pewnością jest mobilizacja, która nie pochodzi tylko ze strony rodzin ofiar”. — Przesłanie demonstracji jest bardzo silne: zabili nasze dzieci. Gdy ludzie słyszą takie hasło, oczywiście zmobilizują się i wyjdą na ulice — podkreśliła rozmówczyni.

Około 300 tys. osób zgromadziło się w piątek w centrum Aten — podała grecka policja. Manifestanci wrzucili na teren parlamentu koktajle Mołotowa i podpalili znajdującą się tam budkę strażniczą. “Nie mam tlenu”, “Nie mogę oddychać” — skandowali zebrani. Gdy na teren parlamentu wrzucono koktajle Mołotowa, kilkanaście osób zemdlało ze stresu.

CZYTAJ: Nowe fakty o katastrofie w Grecji. Wyciekła rozmowa, która wiele wyjaśnia
W związku z rocznicą katastrofy w Grecji ogłoszono w piątek strajk generalny. Wśród protestujących jest wielu studentów i uczniów. Z opublikowanego w czwartek raportu wynika, że błędy systemowe i przeoczenia doprowadziły dwa lata temu do największej w historii kraju katastrofy kolejowej.

Grecy wyrażają niezadowolenie z działań państwa w związku z katastrofą, ale strajk to też wyraz zmęczenia i niezadowolenia z powodu rosnących cen, trudności życiowych, niepewności naszych czasów — mówi dr Stella Ladi z Uniwersytetu Panteion w Atenach.