Connect with us

NFL

Polski skoczek w “czyśćcu”. By przetrwać, musi dorabiać w karczmie

Published

on

W polskich skokach narciarskich jest tak, że jeżeli wyrosłeś z juniora, a nie ma cię w żadnej z kadr, to nagle znajdujesz się na bardzo ostrym zakręcie kariery. Tu, choć masz zdecydowanie mniej niż uprzywilejowani koledzy, by zasłużyć na szansę, musisz dać z siebie dwa razy więcej. W takiej sytuacji znalazł się Mateusz Gruszka. – To przykre i demotywujące – słyszymy od 23-latka, który wrócił na skocznię po ciężkiej kontuzji. — Mam nadzieję, że to będzie takie nazwisko, które pokaże, że można przetrwać w “skokowym czyśćcu” – dodaje jeden z jego klubowych trenerów, Jakub Kot.

— Obserwujesz z boku sytuacje, że zawodnik łudzi się, że dostanie szansę, bo jadąc z tej samej belki podczas treningów, był lepszy od kadrowiczów, ale ostatecznie nie otrzymuje powołania, bo na zawody jedzie… kadrowicz – opowiada z perspektywy trenera klubowego Jakub Kot.

— Jeśli skoczek pokroju Mateusza za główne starty w sezonie ma uznawać Orlen Cup, to już kwestia hobbystyczna. Startując w zawodach międzynarodowych, musisz podchodzić do tego już bardziej profesjonalnie. Tylko że przydałaby się jakaś motywacja, przekonanie, że jest szansa na wyjazd na FIS Cup na Puchar Kontynentalny – dodaje.

To z kolei nie jest takie oczywiste. A gdy wreszcie w drugi weekend lutego Gruszka pierwszy raz w tym sezonie został powołany na zagraniczne zawody FIS Cup, dwukrotnie był najlepszy spośród naszych reprezentantów. Gdyby nie zaangażowanie klubu i pomoc finansowa Tatrzańskiego Związku Narciarskiego pewnie w ogóle nie pojechałby do Austrii, bo jako pozakadrowicz koszty noclegu i wyżywienia musiał pokryć sam.

Click to comment

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Copyright © 2024 Myjoy247