Connect with us

NFL

Dzwonek alarmowy! To wciąż się Idze zdarza [OPINIA]

Published

on

Zapomnieliśmy już o Idze Świątek pokrzykującej w stronę swojego sztabu. Spotkanie z Lindą Noskovą przypomniało to, co działo się przede wszystkim w poprzednim sezonie.

To było jasne, że mecz z Lindą Noskovą będzie sporym wyzwaniem. Iga Świątek wygrała ostatecznie 6:7(1), 6:4, 6:4. Czeszka przed tygodniem w Abu Zabi prezentowała się naprawdę imponująco, pokonała dwie inne Polki – Magdalenę Fręch i Magdę Linette – a także Paule Badosę. Natomiast w Doha odprawiła Donnę Vekić i Julię Putincewą.

Świątek w przeszłości przecież też potrafiła napsuć krwi. Pamiętamy, że wyeliminowała raszyniankę rok temu z Australian Open, ale była też trudną przeciwniczką w innych turniejach. Czeszka jest o trzy lata młodsza od Polki i zupełnie nie robią na niej wrażenia dokonania starszej, bardziej utytułowanej koleżanki.

Zresztą Noskova zawsze taka jest, ktokolwiek nie byłby jej rywalką. Jest zupełnie bezkompromisowa, walczy do samego końca i choć czasami między punktami czy gemami jej mowa ciała zdaje się mówić co innego, po chwili w wymianach potrafi dać popis. I tak właśnie było w środowe popołudnie w Dosze.

Początek w jej wykonaniu był fenomenalny. Gdyby miała odrobinę więcej szczęścia albo cierpliwości, to być może zamieniłaby jednego z break pointów na przełamanie i wcale nie doszłoby do tie-breaka, ale wygrałaby seta ze Świątek szybciej.

Czeszka serwowała jak z nut i w pewnym momencie Polka nie miała nic do powiedzenia. Frustrowała się, czasami zupełnie niepotrzebnie, bo pewnie sama wie, że w takich chwilach trzeba po prostu czekać, aż rywalce przestanie “siedzieć” serwis. To w końcu się wydarzy.

Click to comment

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Copyright © 2024 Myjoy247